Środa, 15 sierpnia 2012
Kategoria cyklo, Rower, w towarzystwie, Alpy
Salzkammergut - dzień 4
Rano pogoda wydawała się niepewna, ale do godziny 9.30 rozpogodziło się. Mycie rowerów, smarowanie łańcucha i można ruszać w góry.
I już kolejne jeziorko Gosaub
Nurkowanie w takich czystych jeziorkach musi być bardzo ciekawe.
W tle imponujący masyw Dachstein.
Bardzo miła rozmowa z małymi niemieckimi murzyniątkami. Dziewczynce bardzo spodobał się mój rower. Nie dziwię się, bo mi też się podoba.
Zaczynamy podjazd.
Jeszcze krótka wizyta przy wodopoju, bidony napełnione. Łatwo nie będzie, gdyż w słońcu ponad 30 st.
Maciek z Michałem już są pod schroniskiem. Nam został jeszcze jeden zakręt.
Sesja fotograficzna na tle pasma Dachstein.
W schronisku napełniamy bidony i jedziemy zająć miejscówkę na najwyższym punkcie naszej trasy.
Planujemy dalszą trasę.
Jesteśmy wysoko w górach, a trasy nadal fantastycznie oznkowane. Spotykamy kilku rowerzystów. Bardzo podoba mi się zwyczaj pozdrawiania się na trasie. W Polsce często moja podniesiona ręka lub uśmiech zostają bez odpowiedzi. Szczególnie ma to miejsce w okolicach Wrocławia. Cóż, może kiedyś się to zmieni.
Bardzo fajny zjazd. Oponki trzymają to pozwalam sobie na odrobinę szaleństwa.
I już asfaltem zjeżdżamy nad jeziorko Wolfgangsee na camping.
I już kolejne jeziorko Gosaub
Nurkowanie w takich czystych jeziorkach musi być bardzo ciekawe.
W tle imponujący masyw Dachstein.
Bardzo miła rozmowa z małymi niemieckimi murzyniątkami. Dziewczynce bardzo spodobał się mój rower. Nie dziwię się, bo mi też się podoba.
Zaczynamy podjazd.
Jeszcze krótka wizyta przy wodopoju, bidony napełnione. Łatwo nie będzie, gdyż w słońcu ponad 30 st.
Maciek z Michałem już są pod schroniskiem. Nam został jeszcze jeden zakręt.
Sesja fotograficzna na tle pasma Dachstein.
W schronisku napełniamy bidony i jedziemy zająć miejscówkę na najwyższym punkcie naszej trasy.
Planujemy dalszą trasę.
Jesteśmy wysoko w górach, a trasy nadal fantastycznie oznkowane. Spotykamy kilku rowerzystów. Bardzo podoba mi się zwyczaj pozdrawiania się na trasie. W Polsce często moja podniesiona ręka lub uśmiech zostają bez odpowiedzi. Szczególnie ma to miejsce w okolicach Wrocławia. Cóż, może kiedyś się to zmieni.
Bardzo fajny zjazd. Oponki trzymają to pozwalam sobie na odrobinę szaleństwa.
I już asfaltem zjeżdżamy nad jeziorko Wolfgangsee na camping.
- DST 76.00km
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!