Niedziela, 23 września 2012
Kategoria Rower, w towarzystwie, ekipa bikestats
Tour de Głuszyca
Pobódka godz. 5.30, pociąg godz.6.43. Ok godzina jazdy i jesteśmy w Głuszycy. Tu już czeka na nas zmarznięta Lea, która zdążyła już przejechać 30 km ze Świdnicy. Za kilka minut przyjeżdża Toomp, który zostawił samochód w Zagórzu. Po serdecznych przywitaniach zaczynamy swoją przygodę - Tour de Głuszyca. Dzisiaj przewodnikiem jest Toomp, ale Lea dzielnie go wspiera. Humory od rana nam dopisują mimo, iż temperatura oscyluje w granicach 5 st.
Zdjęcie zrobione z szynobusa. Nad wioskami unoszą sie mgły. Trochę przeraża nas szron na trawie i pani skrobiaca szyby w samochodzie.
W oczekiwaniu na Toompa. Grzejemy się w promieniach słońca.
I pierwsze tego dnia ochy i achy :)
Na mapie była droga. A tu gospodarz zamontował elektrycznego pastucha. Ale nas nic nie zatrzyma.
I pierwsze błotko na dzisiejszej trasie. Ale widoki piękne.
No i klops. Ryjkowi zgiął się hak i prawdopodobnie szprychy zmieliły przerzutkę.
Ryjek załamany, już chce isć na pociag. Ale Toomp pociesza go, że da sie to jeszcze naprawić. Nie chce nam się wierzyć, ale pewność Toompa pozwala nam żywić małe nadzieje na sukces.
Przerzutka i hak nabierają pierwotnych kształtów. Ryjek może jechać dalej i nawet wykorzystywać wszystkie przełożenia. Jesteśmy pełni podziwu dla Toompa.
Słońce zaczyna przygrzewać. Szybka zmiana garderoby i jedziemy dalej, aby nadrobić godzinne opóźnienie.
Przerwa na posiłek. Lea wyciąga sałatkę z makaronu. Super patent, który został wymyślony przez sąsiada Toompa.
Szybkie spojrzenie na mapę na punkcie widokowym i jedziemy dalej.
Przygotowania do ciężkiego podjazdu.
Ruszyli :) Toomp jedzie, Ryjek spada z roweru, Lea dzielnie próbuje jechać, ale też spada, a ja widząc co się dzieje nawet nie siadam na rower.
I zaczynają się piękne singielki. Razem z Ryjkiem jesteśmy zachwyceni. Lea i Toomp już tam byli, więc wiedzieli co nas czeka.
Czasem też trzeba było poprowadzić rower. Na szlaku jest dużo luźnych kamieni, które skutecznie utrudniają jazdę.
Już każdemu marzy sie piwko w Andrzejówce.
Piękne łąki nad Andrzejówką.
Andrzejówka z oddali.
Kierujemy się w stronę szczytu Waligóry (936 m n.p.m.)
Widok z drogi prowadzącej na szczyt Waligóry.
Niestety zaraz będziemy musili się rozstać z Leą i Toompem.
I już zachód słońca w drodze do Kłodzka.
Bardzo dziękuję za udany wyjazd. Jazda z Wami to czysta przyjemność !!
Zdjęcie zrobione z szynobusa. Nad wioskami unoszą sie mgły. Trochę przeraża nas szron na trawie i pani skrobiaca szyby w samochodzie.
W oczekiwaniu na Toompa. Grzejemy się w promieniach słońca.
I pierwsze tego dnia ochy i achy :)
Na mapie była droga. A tu gospodarz zamontował elektrycznego pastucha. Ale nas nic nie zatrzyma.
I pierwsze błotko na dzisiejszej trasie. Ale widoki piękne.
No i klops. Ryjkowi zgiął się hak i prawdopodobnie szprychy zmieliły przerzutkę.
Ryjek załamany, już chce isć na pociag. Ale Toomp pociesza go, że da sie to jeszcze naprawić. Nie chce nam się wierzyć, ale pewność Toompa pozwala nam żywić małe nadzieje na sukces.
Przerzutka i hak nabierają pierwotnych kształtów. Ryjek może jechać dalej i nawet wykorzystywać wszystkie przełożenia. Jesteśmy pełni podziwu dla Toompa.
Słońce zaczyna przygrzewać. Szybka zmiana garderoby i jedziemy dalej, aby nadrobić godzinne opóźnienie.
Przerwa na posiłek. Lea wyciąga sałatkę z makaronu. Super patent, który został wymyślony przez sąsiada Toompa.
Szybkie spojrzenie na mapę na punkcie widokowym i jedziemy dalej.
Przygotowania do ciężkiego podjazdu.
Ruszyli :) Toomp jedzie, Ryjek spada z roweru, Lea dzielnie próbuje jechać, ale też spada, a ja widząc co się dzieje nawet nie siadam na rower.
I zaczynają się piękne singielki. Razem z Ryjkiem jesteśmy zachwyceni. Lea i Toomp już tam byli, więc wiedzieli co nas czeka.
Czasem też trzeba było poprowadzić rower. Na szlaku jest dużo luźnych kamieni, które skutecznie utrudniają jazdę.
Już każdemu marzy sie piwko w Andrzejówce.
Piękne łąki nad Andrzejówką.
Andrzejówka z oddali.
Kierujemy się w stronę szczytu Waligóry (936 m n.p.m.)
Widok z drogi prowadzącej na szczyt Waligóry.
Niestety zaraz będziemy musili się rozstać z Leą i Toompem.
I już zachód słońca w drodze do Kłodzka.
Bardzo dziękuję za udany wyjazd. Jazda z Wami to czysta przyjemność !!
- DST 105.50km
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Aniu daliście czadu tylko przeskakuję z wpisu na wpis i zgrzytam zębami że nie było mnie na tak super wyskoku. Świetna trasa zdjęcia zarąbiste. A dziewczyny jak zawsze czad na maxa.
FENIKS - 02:08 wtorek, 25 września 2012 | linkuj
Było czadersko, szkoda tylko, ze dni są coraz krótsze i z powodu zimna nie można pośmigać w nocy. Świetne foty, poza widokami, bardzo mi odpowiada ich panoramiczny format.
LEA: Zapraszamy do Kotlinki, kiedy tylko znajdziesz wolną chwilę. Obmyślam trasę z kilkoma przystankami na grzane piwo, lub winko po drodze :) ryjek - 22:56 poniedziałek, 24 września 2012 | linkuj
LEA: Zapraszamy do Kotlinki, kiedy tylko znajdziesz wolną chwilę. Obmyślam trasę z kilkoma przystankami na grzane piwo, lub winko po drodze :) ryjek - 22:56 poniedziałek, 24 września 2012 | linkuj
Oglądałem już relację Lei i niecierpliwie czekałem na Twoją.(Świadczy o tym czas wpisu). Obie są świetnie.Podoba mi się,że się różnią obrazami.Odjazdowa paczka.
lutra - 21:33 poniedziałek, 24 września 2012 | linkuj
Pierwsza fota mnie urzekła! W ogóle świetnie popatrzeć na wycieczki nie swoim okiem. Wielkie dzięki za genialnie spędzoną niedzielę. Oby jeszcze choć raz udało nam się spotkać w tym sezonie na wspólnym wypadzie. Jak nie u mnie to u Was.
lea - 20:12 poniedziałek, 24 września 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!