Środa, 27 czerwca 2012
Kategoria w towarzystwie, Rower, Wrocław
Przez las do Zamku na Wodzie w Wojnowicach
Mieszkam już we Wrocławiu 17 lat, a nigdy jeszcze nie byłam w Wojnowicach. Znajduje tam jedyny na Dolnym Śląsku zamek na wodzie. A właściwie nie na wodzie, a na drewnianych palach wypełnionych gliną i kamieniami. Dostępu do zamku broniła fosa i most zwodzony, który jednak w XIX wieku zniknął i zastąpił go zwykły murowany mostek. Budowla jest maleńka, ale urocza. Otoczona przepięknym, dużym parkiem i wspomnianą już fosa. Park jest miejscem, gdzie w weekendy przesiadują rodziny, robią grille, śpiewają i tańczą. Rowerzyści rozkładają się na kocykach i patrzą w niebo.
Kolega, z którym jeżdżę na rowerze we Wrocławiu, zaproponował, aby tam właśnie pojechać w tym tygodniu, więc zgodziłam się bez zastanawiania.
Niestety gdy wracałam z pracy zaczęło padać, ale trochę postraszyło, więc decyzja: jedziemy.
Gdy ujechaliśmy ok 10 km zaczęło kropić, ale co tam tylko kropi, więc jedziemy dalej. Droga była bardzo przyjemna - przez las, gdzie spotkaliśmy stado dzików oraz 2 lisy. Gdy dojeżdżaliśmy do zamku rozpadało się na dobre. I tu miła niespodzianka, zostaliśmy zaproszeni do środka, aby nie stać na deszczu. Niestety deszcz nie przestawał padać, więc ruszyliśmy w drogę powrotną.
Finał jest taki, że rower myłam dzisiaj 2 razy- raz na stacji BP, a drugi raz w wannie.
Pustki przy stadionie we Wrocławiu. Czy tu było EURO 2012 ? Nie ma nawet jednej flagi.
Droga przez las była super, ale było trochę błota.
Do zamku wjechaliśmy Aleją Lipową.
Deszcz mocno padał, ale co tam zdjęcie trzeba zrobić. Niestety nie wyszło zbyt dobre.
Zrobiło mi się żal, że mój druh taki brudny, więc wylądował w wannie.
Ślad nagrywany przez kolegę, który mieszka bliżej niż ja, więc wyszło mniej kilometrów.
Kolega, z którym jeżdżę na rowerze we Wrocławiu, zaproponował, aby tam właśnie pojechać w tym tygodniu, więc zgodziłam się bez zastanawiania.
Niestety gdy wracałam z pracy zaczęło padać, ale trochę postraszyło, więc decyzja: jedziemy.
Gdy ujechaliśmy ok 10 km zaczęło kropić, ale co tam tylko kropi, więc jedziemy dalej. Droga była bardzo przyjemna - przez las, gdzie spotkaliśmy stado dzików oraz 2 lisy. Gdy dojeżdżaliśmy do zamku rozpadało się na dobre. I tu miła niespodzianka, zostaliśmy zaproszeni do środka, aby nie stać na deszczu. Niestety deszcz nie przestawał padać, więc ruszyliśmy w drogę powrotną.
Finał jest taki, że rower myłam dzisiaj 2 razy- raz na stacji BP, a drugi raz w wannie.
Pustki przy stadionie we Wrocławiu. Czy tu było EURO 2012 ? Nie ma nawet jednej flagi.
Droga przez las była super, ale było trochę błota.
Do zamku wjechaliśmy Aleją Lipową.
Deszcz mocno padał, ale co tam zdjęcie trzeba zrobić. Niestety nie wyszło zbyt dobre.
Zrobiło mi się żal, że mój druh taki brudny, więc wylądował w wannie.
Ślad nagrywany przez kolegę, który mieszka bliżej niż ja, więc wyszło mniej kilometrów.
- DST 60.50km
- Teren 30.00km
- Sprzęt Author simplex
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Podziwiam wycieczkę i pomysł z kąpielą roweru w wannie.Zawsze się zastanawiałem,jak można mieszkając w mieście,wymyć rower.Miałem ze dwadzieścia różnych pomysłów ale ten jest genialny.
lutra - 23:14 czwartek, 28 czerwca 2012 | linkuj
Świetny wypad :) Widzę, że z cukru nie jesteś i nawet błota się nie boisz, brawo! Fajne wycieczki planuje Twój kolega, namów go na założenie bloga.
Pierwsza myśl po zobaczeniu zdjęcia z wanną - TO TAK MOŻNA? ryjek - 17:07 czwartek, 28 czerwca 2012 | linkuj
Pierwsza myśl po zobaczeniu zdjęcia z wanną - TO TAK MOŻNA? ryjek - 17:07 czwartek, 28 czerwca 2012 | linkuj
Zamek jak widzę całkiem ładnie utrzymany ale jeśli jest tam hotel to nie dziwne, jak zwykle fajne zdjęcia. A zapomniałem Aniu czy można z rowerkiem zamienić się miejscami ;)).
Pozdrawiam.
FENIKS - 16:12 czwartek, 28 czerwca 2012 | linkuj
Pozdrawiam.
FENIKS - 16:12 czwartek, 28 czerwca 2012 | linkuj
Czyli raczej obiekt nie do zwiedzania tylko podziwiania z zewnątrz. Bardzo podobny zameczek jest tez w moich dalszych :-) okolicach w Oporowie też właśnie na wyspie wokół fosa. Ta odbyłem swoja pierwszą długodystansową wycieczkę 9 lat temu 120 km. W przyszłym roku na rocznicę jadę :-) odwiedzić to miejsce. A dodam, że tam tez hotel, restauracja i jak byłem tam 9 lat temu to było wesele i nas wcale nie wpuścili nawet na dziedziniec :-(. A tak na marginesie to zobaczyłem napis Głuszyca Górna i aż sie cieplutko zrobiło :-). Chciałbym tam kiedyś na starość :-) zamieszkac sobie ......
Gozdzik - 13:12 czwartek, 28 czerwca 2012 | linkuj
O faktycznie sympatyczny zameczek. A co w nim się mieści teraz ? Ujjjjjj Tak rowerek wodą ostro potraktować mmmmmmm... ale łańcuch potem dostał jakieś papu w postaci smaru, teflonu czy czego tam :-)
Gozdzik - 06:56 czwartek, 28 czerwca 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!