Wpisy archiwalne w kategorii
ekipa bikestats
Dystans całkowity: | 2337.43 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 34:15 |
Średnia prędkość: | 17.23 km/h |
Maksymalna prędkość: | 62.20 km/h |
Suma podjazdów: | 4873 m |
Maks. tętno maksymalne: | 193 (97 %) |
Maks. tętno średnie: | 193 (96 %) |
Suma kalorii: | 26446 kcal |
Liczba aktywności: | 28 |
Średnio na aktywność: | 83.48 km i 4h 53m |
Więcej statystyk |
Góry Bardzkie
Z braku czasu opis i zdjęcia zamieszczę w czasie weekendu
- DST 55.00km
- Sprzęt KTM Lycan
- Aktywność Jazda na rowerze
Góry Stołowe
O 9.00 spotykam się w Kłodzku ze Zbyszkiem, Ryjkiem i Tomkiem. Szybki przejazd w Stołowe na spotkanie z Anią i Bogdanem.
Skalne Grzyby
Niespodzianka przygotowana przez Ryjka
Punkt widokowy
Z Pasterki kierujemy się do Batorówka. Po drodze żegnamy się z Anią i Bogdanem i już myślimy o następnym wspólnym wyjeździe.
Dziękuję wszystkim za wspólną jazdę i mam nadzieję,iż do zobaczenia wkrótce.
MAPA WYJAZDU
Skalne Grzyby
Niespodzianka przygotowana przez Ryjka
Punkt widokowy
Z Pasterki kierujemy się do Batorówka. Po drodze żegnamy się z Anią i Bogdanem i już myślimy o następnym wspólnym wyjeździe.
Dziękuję wszystkim za wspólną jazdę i mam nadzieję,iż do zobaczenia wkrótce.
MAPA WYJAZDU
- DST 95.00km
- VMAX 51.83km/h
- HRmax 183 ( 91%)
- HRavg 156 ( 78%)
- Kalorie 2843kcal
- Sprzęt KTM Lycan
- Aktywność Jazda na rowerze
Dlouhe Strane+Pradziad
Plan na ten rok zakładał wjazd m.in. na Pradziada i Dlouhe Strane.
Na Pradziada udało mi się wjechać wraz z Ryjkiem i Feniksem w czerwcu. Elektrownia czekała na swoją kolej. Więc gdy Ryjek zaproponował, aby sezon zakończyć wjazdem na Dlouhe Strane zgodziłam się w sekundę.
Do Czech jedziemy samochodem o godz.7.30. Na miejscu temp. oscyluje w granicach 1-2 st.C. Szybko ruszamy do góry, aby nie zmarznać.
Droga na elektrownię:
Czas na banana.
Tam dzisiaj też będziemy.
I przed nami elektrownia
Po drodze spotykamy czeskich myśliwych - chyba po kilku piwach, którzy zrobili nam zdjecie.
Atak szczytowy
Lodowaty wiatr chce zrzucić nas z roweru, ale walczymy.
Szybki zjazd do zapory.
I zaczyna się podjazd na Pradziada. W tle elektrownia.
Wracają czerwcowe wspomnienia.
Widok na elektrownię i zaporę
Obiad w drodze powrotnej z Pradziada.
Do samochodu wracamy już w ciemnościach.
Dzięki Ryjek za świetny wyjazd.
mapa wyjazdu
Na Pradziada udało mi się wjechać wraz z Ryjkiem i Feniksem w czerwcu. Elektrownia czekała na swoją kolej. Więc gdy Ryjek zaproponował, aby sezon zakończyć wjazdem na Dlouhe Strane zgodziłam się w sekundę.
Do Czech jedziemy samochodem o godz.7.30. Na miejscu temp. oscyluje w granicach 1-2 st.C. Szybko ruszamy do góry, aby nie zmarznać.
Droga na elektrownię:
Czas na banana.
Tam dzisiaj też będziemy.
I przed nami elektrownia
Po drodze spotykamy czeskich myśliwych - chyba po kilku piwach, którzy zrobili nam zdjecie.
Atak szczytowy
Lodowaty wiatr chce zrzucić nas z roweru, ale walczymy.
Szybki zjazd do zapory.
I zaczyna się podjazd na Pradziada. W tle elektrownia.
Wracają czerwcowe wspomnienia.
Widok na elektrownię i zaporę
Obiad w drodze powrotnej z Pradziada.
Do samochodu wracamy już w ciemnościach.
Dzięki Ryjek za świetny wyjazd.
mapa wyjazdu
- DST 85.50km
- Sprzęt KTM Lycan
- Aktywność Jazda na rowerze
Masyw Śnieżnika i Krowiarki
- DST 88.00km
- VMAX 48.00km/h
- HRmax 190 ( 95%)
- HRavg 154 ( 77%)
- Kalorie 2590kcal
- Sprzęt KTM Lycan
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 28 lipca 2013
Kategoria ekipa bikestats, Kłodzko
Wielka Sowa
Na niedzielę zapowiadali jeszcze większy upał niż na sobotę. Jednak szkoda wolnego dnia i decydujemy, ze trzeba gdzieś pojechać. Trasę wyznaczył Zbyszek. Mnie jak zawsze wszystko się podoba. Jedziemy na Wielką Sowę. O godz. 8 ruszamy z Kłodzka w kierunku Srebrnej Góry.
Jedziemy terenem i lasem, a w oddali widać już twierdzę.
Wpadamy na pomysł, aby złączyć rowery, które zastąpią nam statyw.
I już most w Srebrnej Górze. Poznajemy tu miłą rodzinkę z pomorza, która jedzie na wypoczynek do Radkowa. Zbyszek chce odlecieć. Nie pozwalam mu na to, bo kto mnie poprowadzi na Wielką Sowę.
No nie, chyba nie będziesz skakał !!
Na moście stwierdzamy, że czas coś zjeść i się napić. Ruszamy w poszukiwaniu lokalu. Gdy byłam tu ostatnim razem, to jadłam pyszny żurek. Teraz też zamawiam żurek. Zbyszek wcina kurczaka z frytkami. Fajnie się siedzi w cieniu, ale trzeba sie zbierać. Wielka Sowa czeka.
Zbyszek lansuje się przy moim rowerze. Może tak się zamienimy chociaż na jeden dzień. Z troski o moją pupę (Zbyszek ma twarde siodełko) zmuszona jestem odmówić.
Chwila odpoczynku na Przełęczy Woliborskiej i "leśną autostradą" ruszamy na Przełecz Jugowską.
Budując autostradę wycieli wszystkie drzewa wzdłuż drogi. Żar leje sie z nieba. Termometr wskazuje 37,5 st. C. Znajdujemy strumyczek, który ratuje nam życie.
I dojeżdżamy na Przełęcz Jugowską.
Odpoczywamy przed Zygmuntówką. Na koniec robię miksturę, która pozwoli nam na atak szczytowy.
Ruszamy na Sowę.
Większosć udaje mi się wjechać. Poległam na korzeniach, ale Zbyszek był cierpliwy i szedł razem ze mną. Dzięki :)
I na koniec szybki powrót do Kłodzka.
Dzięki Zbyszek za świetny wyjazd, za holowanie do domu, gdy opadłam z sił i za wskazywanie dziur na drodze :)
Jedziemy terenem i lasem, a w oddali widać już twierdzę.
Wpadamy na pomysł, aby złączyć rowery, które zastąpią nam statyw.
I już most w Srebrnej Górze. Poznajemy tu miłą rodzinkę z pomorza, która jedzie na wypoczynek do Radkowa. Zbyszek chce odlecieć. Nie pozwalam mu na to, bo kto mnie poprowadzi na Wielką Sowę.
No nie, chyba nie będziesz skakał !!
Na moście stwierdzamy, że czas coś zjeść i się napić. Ruszamy w poszukiwaniu lokalu. Gdy byłam tu ostatnim razem, to jadłam pyszny żurek. Teraz też zamawiam żurek. Zbyszek wcina kurczaka z frytkami. Fajnie się siedzi w cieniu, ale trzeba sie zbierać. Wielka Sowa czeka.
Zbyszek lansuje się przy moim rowerze. Może tak się zamienimy chociaż na jeden dzień. Z troski o moją pupę (Zbyszek ma twarde siodełko) zmuszona jestem odmówić.
Chwila odpoczynku na Przełęczy Woliborskiej i "leśną autostradą" ruszamy na Przełecz Jugowską.
Budując autostradę wycieli wszystkie drzewa wzdłuż drogi. Żar leje sie z nieba. Termometr wskazuje 37,5 st. C. Znajdujemy strumyczek, który ratuje nam życie.
I dojeżdżamy na Przełęcz Jugowską.
Odpoczywamy przed Zygmuntówką. Na koniec robię miksturę, która pozwoli nam na atak szczytowy.
Ruszamy na Sowę.
Większosć udaje mi się wjechać. Poległam na korzeniach, ale Zbyszek był cierpliwy i szedł razem ze mną. Dzięki :)
I na koniec szybki powrót do Kłodzka.
Dzięki Zbyszek za świetny wyjazd, za holowanie do domu, gdy opadłam z sił i za wskazywanie dziur na drodze :)
- DST 105.50km
- HRmax 178 ( 89%)
- HRavg 139 ( 69%)
- Kalorie 3072kcal
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Rychlebskie
W okrojonym składzie (Ryjek i Bogdan jeżdżą w Alpach) spotykamy się na rynku w Lądku o godz. 9.00. Ja do Ladka jadę samochodem, a Feniks postanawia przyjechać na rowerze. Trasę zaproponował Zbyszek. Okazuje się, iż podobnie jak Ryjek, lubi planować. Mnie to całkowicie odpowiada.
Już za zdrojem wjeżdżamy w Las. Jest to bardzo wskazane, bo już o 9 zaczyna być gorąco.
Szybka wizyta przy źródełku, napełniamy bidony i ruszamy na Rychlebskie ścieżki.
Dojeżdżamy na łąki koło Przełęczy Gierałtowskiej
Zaczyna się podjazd. Na otwartych przestrzeniach jest gorąco jak w piekle. Ratuje nas las.
Zbyszek zaprasza nas na wodospady. Chwila relaksu na ławeczce i czas, aby coś zjeść.
Szybka fotka w muzeum dawnych narzędzi rolniczych.
mamy ochotę wskoczyć do wody, ale nie mamy kąpielówek.
Przed wyruszeniem na ścieżki czas na piwko.
Bezowe jest naprawdę całkiem dobre.
No i zaczyna się !
Oj te kładki. Strach mnie blokuje. Boję się, że wpadnę w przepaść. Zbyszek cierpliwie mi tłumaczy,że tak nie będzie, a ja staram się słuchać.
Zbyszek z Feniksem śmigają, a ja spaceruję.
Jadę !!!
I znowu kawałek jadę :)
Jedziemy się w kierunku czarnego szlaku.
Starałam się, ale coś nie wyszło.
Sesja zdjeciowa na punkcie widokowym
Z czarnego szlaku zjeżdzamy na obiad.
Dzięki za świetnie spedzony czas i naukę.
Już za zdrojem wjeżdżamy w Las. Jest to bardzo wskazane, bo już o 9 zaczyna być gorąco.
Szybka wizyta przy źródełku, napełniamy bidony i ruszamy na Rychlebskie ścieżki.
Dojeżdżamy na łąki koło Przełęczy Gierałtowskiej
Zaczyna się podjazd. Na otwartych przestrzeniach jest gorąco jak w piekle. Ratuje nas las.
Zbyszek zaprasza nas na wodospady. Chwila relaksu na ławeczce i czas, aby coś zjeść.
Szybka fotka w muzeum dawnych narzędzi rolniczych.
mamy ochotę wskoczyć do wody, ale nie mamy kąpielówek.
Przed wyruszeniem na ścieżki czas na piwko.
Bezowe jest naprawdę całkiem dobre.
No i zaczyna się !
Oj te kładki. Strach mnie blokuje. Boję się, że wpadnę w przepaść. Zbyszek cierpliwie mi tłumaczy,że tak nie będzie, a ja staram się słuchać.
Zbyszek z Feniksem śmigają, a ja spaceruję.
Jadę !!!
I znowu kawałek jadę :)
Jedziemy się w kierunku czarnego szlaku.
Starałam się, ale coś nie wyszło.
Sesja zdjeciowa na punkcie widokowym
Z czarnego szlaku zjeżdzamy na obiad.
Dzięki za świetnie spedzony czas i naukę.
- DST 98.00km
- VMAX 49.70km/h
- HRmax 184 ( 92%)
- HRavg 144 ( 72%)
- Kalorie 3284kcal
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 29 czerwca 2013
Kategoria ekipa bikestats
Trutnov z ekipą BS
- DST 152.00km
- Czas 08:08
- VAVG 18.69km/h
- HRmax 193 ( 96%)
- HRavg 151 ( 75%)
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 23 czerwca 2013
Kategoria ekipa bikestats
Rowerowe pierwsze dni lata dz.2 - Smrk
Po 4 godzinach snu czas wstawać. Ja spałam na ławce, Feniks pod stołem, a Ryjek na ziemi.
Poranna toaleta w zimnym strumieniu stawia nas na nogi.
Oj, kawy bym się napiła.
I ciasteczko zjadła, bo mamy ładny widok z okna :)
Początek dnia pod górkę, ale później będzie już z górki do domu :)
Czas na poranną kawę i kofolę.
A po kawie zupka i smažený sýr.
Ruszamy do Polski.
Góry Bialskie.
Szybki zjazd do Stronia, gdzie zatrzymujemy się na lody. A potem już tylko Lądek, Trzebieszowice, Krosnowice i Kłodzko.
Dzięki za świetnie spędzony weekend. Ten wyjazd na długo zostanie w mojej pamięci.
Poranna toaleta w zimnym strumieniu stawia nas na nogi.
Oj, kawy bym się napiła.
I ciasteczko zjadła, bo mamy ładny widok z okna :)
Początek dnia pod górkę, ale później będzie już z górki do domu :)
Czas na poranną kawę i kofolę.
A po kawie zupka i smažený sýr.
Ruszamy do Polski.
Góry Bialskie.
Szybki zjazd do Stronia, gdzie zatrzymujemy się na lody. A potem już tylko Lądek, Trzebieszowice, Krosnowice i Kłodzko.
Dzięki za świetnie spędzony weekend. Ten wyjazd na długo zostanie w mojej pamięci.
- DST 76.00km
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Rowerowe pierwsze dni lata dz.1 - Pradziad
Kłodzka ekipa bikestatsa postanowiła przywitać lato na rowerze. Po ostatnich problemach zdrowotnych miałam trochę wątpliwości, czy już mogę jechać, ale nie chciałam opuścić takiego wyjazdu.
O 7.20 spotykamy się na dworcu i pociągiem jedziemy do Międzylesia.
Podróż pociągiem mija nam szybko, bo jedziemy razem z Władziem, który potrafi ciekawie opowiadać.
Jeszcze przed Międzylesiem zaczyna padać, ale my postanawiamy, że ulewę przeczekamy, a potem ruszymy w kierunku Czech.
Krótki postój na rynku w Kralikch.
Po drodze do Hanusowic spotykamy dziesiątki rowerzystów i ludzi na hulajnogach, którzy jadą do Kralik.
W Hanusowicach czas na przerwę. Jedziemy na miejscowego browaru Holba.
Przy okazji udaje nam się zobaczyć ciekawe samochody i motocykle.
Po smacznym obiedzie zaczynamy wspinaczkę w kierunku Pradziada. Na początku jest duszno, pot leje się z czoła, muchy latają koło nosa, ale trzeba jechać.
Zaczynają się piękne widoki.
Ryjek na mapie pokazuje nam dalszą drogę. Pyta się, czy jesteśmy pewni, że chcemy wjechać na Pradziada. Odpowiedź może być tylko jedna: TAK !!
Zaczyna się kamienisty podjazd.
I już tylko 2,5 km do Pradziada.
I już ostatni odcinek.
Pradziad :)
A teraz szybki zjazd :) Warto było podjeżdżać, aby później zjechać i na dole otrzymać oklaski.
Pięknie.
Szybkie zakupy kiełbasek na ognisko i już mozemy jechać w kierunku leśnego baru.
Tuż pod przed leśnym barem czekają nas dwa podjazdy, które są cięższe niż sam wjazd na Pradziada.
Zjadamy kiełbaski, wypijamy piwo i postanawiamy ruszyć do chatki.
Jedzie się świetnie: noc, cisza, księżyc, dzikie zwierzęta, błyskawice i pioruny.
Znajdujemy domek i na deser zostają nam pogawędki przy kominku.
O 7.20 spotykamy się na dworcu i pociągiem jedziemy do Międzylesia.
Podróż pociągiem mija nam szybko, bo jedziemy razem z Władziem, który potrafi ciekawie opowiadać.
Jeszcze przed Międzylesiem zaczyna padać, ale my postanawiamy, że ulewę przeczekamy, a potem ruszymy w kierunku Czech.
Krótki postój na rynku w Kralikch.
Po drodze do Hanusowic spotykamy dziesiątki rowerzystów i ludzi na hulajnogach, którzy jadą do Kralik.
W Hanusowicach czas na przerwę. Jedziemy na miejscowego browaru Holba.
Przy okazji udaje nam się zobaczyć ciekawe samochody i motocykle.
Po smacznym obiedzie zaczynamy wspinaczkę w kierunku Pradziada. Na początku jest duszno, pot leje się z czoła, muchy latają koło nosa, ale trzeba jechać.
Zaczynają się piękne widoki.
Ryjek na mapie pokazuje nam dalszą drogę. Pyta się, czy jesteśmy pewni, że chcemy wjechać na Pradziada. Odpowiedź może być tylko jedna: TAK !!
Zaczyna się kamienisty podjazd.
I już tylko 2,5 km do Pradziada.
I już ostatni odcinek.
Pradziad :)
A teraz szybki zjazd :) Warto było podjeżdżać, aby później zjechać i na dole otrzymać oklaski.
Pięknie.
Szybkie zakupy kiełbasek na ognisko i już mozemy jechać w kierunku leśnego baru.
Tuż pod przed leśnym barem czekają nas dwa podjazdy, które są cięższe niż sam wjazd na Pradziada.
Zjadamy kiełbaski, wypijamy piwo i postanawiamy ruszyć do chatki.
Jedzie się świetnie: noc, cisza, księżyc, dzikie zwierzęta, błyskawice i pioruny.
Znajdujemy domek i na deser zostają nam pogawędki przy kominku.
- DST 126.00km
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 4 maja 2013
Kategoria ekipa bikestats
Skaly koło Teplic nad Metuji
- DST 115.00km
- Kalorie 3000kcal
- Aktywność Jazda na rowerze