Informacje

  • Wszystkie kilometry: 26168.20 km
  • Km w terenie: 120.00 km (0.46%)
  • Czas na rowerze: 37d 17h 16m
  • Prędkość średnia: 16.95 km/h
  • Suma w górę: 117984 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy anamaj.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Rower

Dystans całkowity:5764.00 km (w terenie 120.00 km; 2.08%)
Czas w ruchu:07:48
Średnia prędkość:17.82 km/h
Maksymalna prędkość:40.00 km/h
Suma kalorii:7453 kcal
Liczba aktywności:96
Średnio na aktywność:60.04 km i 2h 36m
Więcej statystyk
Środa, 15 sierpnia 2012 Kategoria cyklo, Rower, w towarzystwie, Alpy

Salzkammergut - dzień 4

Rano pogoda wydawała się niepewna, ale do godziny 9.30 rozpogodziło się. Mycie rowerów, smarowanie łańcucha i można ruszać w góry.




I już kolejne jeziorko Gosaub

Nurkowanie w takich czystych jeziorkach musi być bardzo ciekawe.


W tle imponujący masyw Dachstein.

Bardzo miła rozmowa z małymi niemieckimi murzyniątkami. Dziewczynce bardzo spodobał się mój rower. Nie dziwię się, bo mi też się podoba.

Zaczynamy podjazd.

Jeszcze krótka wizyta przy wodopoju, bidony napełnione. Łatwo nie będzie, gdyż w słońcu ponad 30 st.





Maciek z Michałem już są pod schroniskiem. Nam został jeszcze jeden zakręt.


Sesja fotograficzna na tle pasma Dachstein.


W schronisku napełniamy bidony i jedziemy zająć miejscówkę na najwyższym punkcie naszej trasy.

Planujemy dalszą trasę.

Jesteśmy wysoko w górach, a trasy nadal fantastycznie oznkowane. Spotykamy kilku rowerzystów. Bardzo podoba mi się zwyczaj pozdrawiania się na trasie. W Polsce często moja podniesiona ręka lub uśmiech zostają bez odpowiedzi. Szczególnie ma to miejsce w okolicach Wrocławia. Cóż, może kiedyś się to zmieni.






Bardzo fajny zjazd. Oponki trzymają to pozwalam sobie na odrobinę szaleństwa.

I już asfaltem zjeżdżamy nad jeziorko Wolfgangsee na camping.

  • DST 76.00km
  • Sprzęt KTM
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 14 sierpnia 2012 Kategoria cyklo, Rower, w towarzystwie, Alpy

Salzkammergut - dzień 3

Wstaję jak zwykle o 7 rano i taki mam widok po rozpięciu namiotu:


Ranek nad jeziorem Grundlsee.

Przed wyjazdem idziemy z Renią nad jezioro.


I już ruszamy w trasę. Jeszcze krótka sesja nad jeziorem.






Maciek ma ręcznik, bo chce wygrać rywalizację i wykąpać się w największej ilości jeziorek spotkanych po drodze.

Jeziorko Altausee.



Napełniamy bidony w schronisku, których w rejonie Salzkammergut jest bardzo dużo.



Relaks dla kręgosłupa i dalej jedziemy do Bad Ischl.

W tym uzdrowisku w sierpniu 1853 r. spotkali i zakochali się cesarz Franciszek Józef I i jego przyszła żona Elżbieta Bawarska. Kurort był też letniskiem wielu kompozytorów, takich jak Johann Strauss, Franciszek Lehár czy Johannes Brahms.





Hallstatter See

I już Hallstatt.


Ryneczek w Hallsttat.




  • DST 70.00km
  • Sprzęt KTM
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 13 sierpnia 2012 Kategoria cyklo, Rower, w towarzystwie, Alpy

Salzkammergut - dzień 2

Godzina 7.00 pobudka, szybkie śniadanie, składanie namiotu i o 9.30 ruszamy. Po drodze zakupy w markecie i w trasę.
Nasz kolejny nocleg będzie nad jeziorem Grundlsee.


Dzień zaczynamy od ostrego podjazdu.


Upał mocno nam doskwiera. Jednak w Austrii jest bardzo dużo miejsc, gdzie można napełnić bidony.


Bardzo dobrze oznakowane szlaki.




Krótki odpoczynek nad jeziorkiem i ruszamy dalej.




Zjechać, nie zjechać ? Takie myśli chodzą Maćkowi po głowie.



Szybka wizyta w informacji turystycznej w Bad Mittendorf. Kupujemy mapki i w dorogę.




Domki jak w Czarnogórze :)



I już jedziemy na camping.
Na pastwisku rozkładamy namioty.

Siedzę w namiocie i taki mam widok przed sobą :) Nie chce mi się ruszać.


Mały synek też poleci?


  • DST 62.00km
  • Sprzęt KTM
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 12 sierpnia 2012 Kategoria cyklo, Rower, w towarzystwie, Alpy

Salzkammergut - dzień 1

Salzkammergut to nie tylko słynny maraton rowerowy, którego trasa prowadzi, wijąc się niczym długa wstęga, poprzez chroniony przez UNESCO i zaliczany do światowego dziedzictwa region Dachstein-Hallstatt i jest uznawana za jeden z najbardziej imponujących szlaków maratonowych w Europie. Ta nazwa odnosi się do całego regionu przez wielu uznawany jest za najpiękniejszy kawałek Austrii. Błękitne jeziora, wysokie góry w tle, zielone łąki i lasy. Krajobraz jak z bajki. Rejon ten znany jest też jako raj dla rowerzystów.


O godzinie 8 rano docieramy na pierwszy camping nad malutkie jeziorko Putterersee. Szybkie rozbijanie namiotów i w trasę.


Mgły nad jeziorkiem Putterersee

Zwarci i gotowi czekamy na hasło: JEDZIEMY !!!


No to jedziemy :)

Krótki postój pod kościółkiem, ostatnie informacje o trasie i ruszamy pod górkę.


Taka piękna łąka, że trzeba się położyć :)


Piękne alpejskie miasteczko Grobming.

No to zaczął się podjazd.

Maciek pojechał pierwszy i zostawił nam strzałkę, abyśmy wybrali właściwą drogę.

Karolina z Grześkiem postanowili się przespacerować.



Radler w schronisku na szczycie smakował znakomicie :)

A teraz szybki zjazd szutrowymi drogami - och co to była za jazda. Racing Ralphy trzymały świetnie i można było trochę poszaleć :)


I już jesteśmy nad jeziorkiem Salzastausee.

Wzdłuż jeziora prowadzi bardzo malownicza droga.

Jezioro przypomina fiordy w Norwegii.

Pełni wrażeń docieramy na camping, gdzie szybko usypiamy kamiennym snem.



  • DST 77.00km
  • Sprzęt KTM
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 29 lipca 2012 Kategoria Kłodzko, Rower, w towarzystwie

Dwa pasma

Ryjek rzuca hasło: dwa pasma. Trasa ciekawa, doborowe towarzystwo, pogoda ma być ładna, więc trzeba jechać.
Wyjeżdżamy pociągiem do Międzylesia o godz. 9.07. Tradycyjnie w pociągu kilku rowerzystów. Pozdrawiam argusiol, z którym w tym samym wagonie jechaliśmy, gdy kierowaliśmy sie na Suchy Vrch. Biestats łączy rowerzystów :)


A to nasze znajome bociany, które spotkaliśmy w drodze na Suchy Vrch. Tym razem naliczyłam ich 25.

Dojeżdżamy do Kralik, gdzie na rynku zjadamy bardzo dobre lody, które zafundował nam Ryjek :)

Piękne drzewo na tle gór Kralickiego Śnieżnika.

W tle Góra Matki Boskiej, na której znajduje sie klasztor.

I czas na postój w pensjonacie w Vojtiskovie. Pyszne piwo i głowa polana wodą z kranu oraz piękny widok powoduja, że chciałby się tu zostać dłuzej. Jednak przed nami jeszcze daleka droga. Gdy już wyjeżdżamy z Vojtiskovic przechodzacy Czech dziwi się, że jedziemy na rowerach w taki upał. Ale my kochamy jazdę na rowerach :) nawet w taki upał :)

Podobne widoki będą nam towarzyszyły przez wiele kilometrów. Szkoda, że przejrzystosć powietrza nie była najlepsza.

Ryjek popędził z górki. Cy napewno woli podjeżdżać niż zjeżdżać ?


Zimny strumyczek pozwolił się nam odświeżyć.


Piękne jagódki.

Chłopakom ciężko było pojechać dalej i zostawić tyle jagód na krzaczkach.

Nie tylko my chłodzimy sie w górskim strumieniu. Upał dokucza wszystkim.

Obiad w schronisku w okolicach Navrasi. Zupa gulaszowa była pyszna. Polecam.

Piękny !!

Ale gorąco !

Kolejne schronisko Paprsek. Bardzo ładnie utrzymane, widać tu kobiecą rękę.


I kolejny obiad - tym raze czeskie hamburgery z frytkami.

Wzdłuż granicy kierujemy się do Przełęczy Dział - 922 m n.p.m.

Rezerwat został utworzony w 1953 roku. Jest to rezerwat krajobrazowo – florystyczny o powierzchni 124,68 ha, utworzony dla ochrony ciekawych i rzadkich gatunków chronionych oraz naturalnych zbiorowisk roślinnych.
Z rzadkich roślin wśród flory zielnej występują: paproć wietlica alpejska, kosmatka olbrzymia, storczyk gnieźnik leśny, fiołek sudecki, modrzyk górski i dzwonek brodaty, który ma drugie stanowisko w sąsiednim rezerwacie Śnieżnik Kłodzki.


Widok na Czarną Górę. Jechać do Kłodzka, gdzie zaczyna się burza, czy może zostać tu do jutra.

Przed ulewą chronimy się pod wiatą. Na niewiele się to zdaje, bo i tak do domu dojeżdżamy kompletnie przemoczeni. Błyskawice rozświetlały nam drogę do domu :)

  • DST 130.00km
  • Sprzęt KTM
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 23 lipca 2012 Kategoria bez towarzystwa, Rower, Wrocław

Pętelka po okolicy

Dojazd do pracy i spowrotem 11 km.
Popołudniowe kręcenie pętelki - 25 km.
W okolicach Wrocławia zaczęły się już żniwa, a ja jeszcze nie byłam na urlopie.
Ale już za 3 tyg. Salzkammergut.

Niedziela, 22 lipca 2012 Kategoria Kłodzko, Rower, w towarzystwie

Szczytnik

Do edka wgrałam trasę na Duszniki, którą ściągnęłam z bikemapa. Postanowiłam, że przebieg trasy będzie dla nas niespodzianką i nawet jej nie przeanalizowałam.
I rzeczywiście okazało się, iż trasa biegnie po lesie, po bardzo dobrej drodze, szlakiem serduszkowym i żółtym rowerowym.




Świetne miejsce na ognisko - nawet patyki na kiełbaski już czekają.


Super drogą zjeżdżamy do asfaltu koło Metalowca. Rzucam pomysł, aby jechać na Szczytnik. Rodzice chętnie się zgadzają, mimo, że mieliśmy jechać na lody do Dusznik.


Zamek na Szczytniku (589 m npm), mimo że wygląda na warowny nie miał służyć do obrony, a rekreacji jako miejsce balów i spotkań myśliwych. Ufundowany przez pruskiego majora Leopolda von Hochberga ukończony w 1838 r., charakteryzuje się burzliwą historią i częstą zmianą właścicieli. Od 1966 r. znajduje się tam Dom Pomocy Społecznej i w większej części jest zamknięty ale zawsze można odwiedzić zamkową kaplicę (w której nadal odbywają się msze św.), a także zobaczyć dziedziniec zewnętrzny i spory fragment murów „obronnych” z fosą i zwodzonym mostem.


Na Szczytniku znajduje się taras widokowy ulokowany na Orlich Skałach, skąd rozpościera się panorama na Szczytną, Góry Stołowe, Bystrzyckie i Orlickie.


Ze Szczytnika kierujemy się w stronę Piekiełka. Po drodze czeka nas niespodzianka - dziesiątki kaczek na stawie.






Pogoda sie poprawia. Szkoda, że takiej widoczności nie było na Szczytniku.

I pielgrzymki w zdroju w Polanicy. Kupujemy lody na deptaku i wracamy do Kłodzka.

Po drodze wstępujemy do kościoła i na cmentarz w Wielisławiu.

Kościół w Starym Wielisławiu istniał już w X wieku . W drodze do Gniezna miał zawitać tutaj - według starych przekazów - św. Wojciech.. Szczególnie pamiętny okazał się rok 1300, gdy papież Bonifacy VIII wydał bullę , w której nazwał wielisławską świątynię Przybytkiem Niebieskim i ustanowił ją kościołem pielgrzymkowym. Pierwszy kościół w Starym Wielisławiu, spalony w 1428 roku przez husytów, zastąpiony został murowanym. Obecny wzniesiono w XV wieku i rozbudowano w wiekach XVI i XVIII. Wystrój wnętrza jest głównie barokowy i rokokowy. Kościół nosi wezwanie św. Katarzyny Aleksandryjskiej, której relikwie przywieziono tutaj w 1660 roku z Rzymu. W Starym Wielisławiu pielgrzymi mogli odpocząć choćby w krużgankach, obiegających owalnie kościół, który należy do grupy obronnych świątyń. Hrabstwo kłodzkie przechodziło burzliwe dzieje, zwłaszcza w czasie najazdów husyckich i wojny trzydziestoletniej. Fortyfikacje kościołów, w których chroniła się zazwyczaj zagrożona ludność, były więc koniecznością. Wbudowane w obwód wysokiego muru okazałe kaplice przypominają strażnice lub baszty. Dzwon od 1490 roku wzywał na modlitwę ale i ostrzegał przed niebezpieczeństwem, przez wieki i dzwoni do dnia dzisiejszego.

Ale pięknie - widok na górki z drogi Wielisław-Kłodzko

Piękny zachód słońca w drodze powrotnej do Wrocławia.

  • DST 39.00km
  • Sprzęt KTM
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 19 lipca 2012 Kategoria praca, Rower, Wrocław

Praca 16.07-19.07.2012

Niedziela, 15 lipca 2012 Kategoria Rower, w towarzystwie, Kłodzko

Cudze chwalicie swego nie znacie

Postanowiliśmy zrobić sobie krótką wycieczkę na lody do Lądka Zdroju. Do Lądka jednak nie dojechaliśmy, gdyż złapała nas ulewa. Wyjazd jednak bardzo udany, gdyż po drodze odkryliśmy dwa ciekawe miejsca: Dom Prowincjonalny Sióstr Franciszkanek Szpitalnych w Ołdrzychowicach oraz mauzoleum von Magnisów także w Ołdrzychowicach.


Siostry franciszkanki pracowały w Ołdrzychowicach od 1897 roku . Hrabina Carolina von Oppersdorff ufundowała przy kościele parafia1nym szpital, który był przeznaczony dla chorych i ludzi w podeszłym wieku. Siostry prowadziły również pielęgniarstwo ambulatoryjne i troszczyły się o kościół.
Do 1929 roku przełożona prowincjalna prowincji śląskiej mieszkała w Jurandowie w obiektach szpitalnych, które nie były własnością sióstr. Od dłuższego czasu więc starano się zdobyć jakiś dom, który stałby się własnością prowincji z przeznaczeniem na zarząd prowincjalny. Istniały trzy możliwości zakupu: zamek w Prószkowie k/Opola, hotel w Lądku Zdroju i zamek hrabiny Sophie von Oppersdorff w Ołdrzychowicach Kłodzkich. Wybrano tę ostatnią propozycję. Zamek znajduje się u podnóża góry Bukówka (472 m npm.), przylega do niego wielki park.





Św. Franciszek

Mauzoleum niemieckiego rodu arystokratycznego von Magnisów mających swoje posiadłości w Czechach oraz na ziemi kłodzkiej. Zbudowane w 1889 r. w stylu neoromańskim. Mauzoleum powstało w 1889 r. z inicjatywy ówczesnego posiadacza Ołdrzychowic Kłodzkich, hrabiego Antona Franza von Magnisa. Miały się w nim znaleźć grobowce wszystkich członków tego niemieckiego rodu arystokratycznego. Jego budowa trwała niespełna rok. Po zakończeniu II wojny światowej obiekt został przejęty przez parafię katolicką, służąc do 1990 r. jako sala katechetyczna.

Do wrót mauzoleum prowadzą kamienne schody. Flankują je dwa klęczące potężne anioły


Wrota mauzoleum są kute, niezwykle solidne i ciężkie, potęgując jeszcze wrażenie ogromu i powagi tego miejsca.

Mur kościoła św. Jana Chrzciciela, na którym znajdują się nagrobki sprzed 1945 r.

Czarne chmury idą w naszą stronę. Trzeba wracać do Kłodzka.

I po 5 minutach nastąpiło oberwanie chmury, które udało nam się przeczekać pod wiatą.
  • DST 50.00km
  • Sprzęt KTM
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 14 lipca 2012 Kategoria Kłodzko, Rower, w towarzystwie

Suchy Vrch

Bardzo udany wyjazd w towarzystwie Ryjka i Feniksa. Pogoda nie całkiem była taka jaką chcieliśmy, ale mimo tego nie poddaliśmy się i w zasadzie (z małymi odchyleniami) przejechaliśmy trasę zgodnie z pierwotnym planem. Jeszcze raz dziękuję za wspólny wyjazd. Jesteście świetnymi kompanami do jazdy.


Wycieczkę czas zaczać ! Pamiątkowe zdjęcie na rynku w Międzylesiu (ha, ha, ha).

Widok niecodzienny - 18 bocianów na jednej łące !

A w środku spało dziecko :)

Kilka zdjęć na bikestatsa.




Kto powiedział, że jest to stojak na narty ?!


Suchy Vrch

W 1932 roku gdy Hitler doszedł do władzy zażądał od Czechosłowacji zwrotu przygranicznych ziem w okolicy Sudetów, na których mieszkała liczna grupa Niemców. Rząd Czechosłowacji chcąc zabezpieczyć się przed ewentualnym atakiem rozpoczął w 1934 budowę umocnień, dla których wzorem stały się fortyfikacje francuskiego sojusznika. Granica z Niemcami wynosiła 1545 km i miała być zabezpieczona na całej długości, ale najcięższe obiekty miały powstać na odcinku ok 260 km między Karkonoszami a Ostrawą. Prace planowano zakończyć w latach 50-ch XX w. 29 września 1938 r. na konferencji w Monachium Niemcy podpisali porozumienie z Francją, Anglią i Włochami na mocy którego przygraniczne tereny Sudetów miały być włączone do III Rzeszy. Wówczas nie mogąc liczyć na sojuszników zaprzestano budowy umocnień. 15 marca 1939 bez jednego strzału Niemcy zajęli resztę Czech i Moraw.



Pyszne czerweśnie, ale wisiały za wysoko.

Zapora wodna w Pastwinach.

Obiad w Pastwinach. Ja skusiłam się na sałatkę szopską znaną mi z wyjazdów rowerowych na Bałkany.

Herbatka babuni - pychotka. Warto tu wrócić, choćby na tę herbatkę. Hm, ale jaka to była wioska ? Nasz Przewodnik napewno będzie wiedział.

I już jesteśmy w Polsce. Po nabyciu kielbasy na ognisko u Pani Basi ruszamy w stronę lasu nad Polanicą.

Przy ognisku zrobiło się przyjemnie ciepło, ciekawe rozmowy tak nas pochłonęły, że czas nam szybko zleciał.

  • DST 122.00km
  • Sprzęt KTM
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl