Wpisy archiwalne w kategorii
w towarzystwie
Dystans całkowity: | 3870.17 km (w terenie 110.00 km; 2.84%) |
Czas w ruchu: | 02:15 |
Średnia prędkość: | 20.74 km/h |
Maksymalna prędkość: | 55.56 km/h |
Suma podjazdów: | 440 m |
Maks. tętno maksymalne: | 188 (96 %) |
Maks. tętno średnie: | 183 (91 %) |
Suma kalorii: | 5994 kcal |
Liczba aktywności: | 57 |
Średnio na aktywność: | 67.90 km i 2h 15m |
Więcej statystyk |
Niedziela, 9 września 2012
Kategoria Rower, w towarzystwie
Bogatynia i okolice
Trasa wycieczki została wyznaczona w sobotę wieczorem. Rano jedziemy zwiedzić Bogatynię, czyli zobaczyć domy przysłupowe. Później kierujemy się na górę Guślarz, dalej na wiatraki oraz Rozhlednę.
Po powodzi, która zniszczyła Bogatynię 2 lata temu dużo już zostało wyremontowane, ale dużo jeszcze zostało do zrobienia. Podobnie jest w Czechach. Na pierwszy rzut oka widać, iż w Bogatyni wiecej jest nowych mostów (pewnie z kilkanaście), asfaltów i chodników niż w Czechach.
Jeden z niewielu wyremontoewanych domów przysłupowych w Bogatyni.
Ruszamy na Guślarz. Po drodze przejeżdżamy przez Jasną Górę. Oj góra była stroma.
I wjeżdżamy na planowany bogatyński singletrack, który prowadzi nas na szczyt Guślarza. Jestem na TAK.
I już szczyt Guślarza (569 m n.p.m.)
Przez łąki kierujemy się w stronę czeskich wiatraków.
Smażony syr w Husmance.
Rozhledna koło Frydlantu.
Widok z wieży. I już z górki do Bogatyni (no po drodze były jeszcze 3 hopki).
Po powodzi, która zniszczyła Bogatynię 2 lata temu dużo już zostało wyremontowane, ale dużo jeszcze zostało do zrobienia. Podobnie jest w Czechach. Na pierwszy rzut oka widać, iż w Bogatyni wiecej jest nowych mostów (pewnie z kilkanaście), asfaltów i chodników niż w Czechach.
Jeden z niewielu wyremontoewanych domów przysłupowych w Bogatyni.
Ruszamy na Guślarz. Po drodze przejeżdżamy przez Jasną Górę. Oj góra była stroma.
I wjeżdżamy na planowany bogatyński singletrack, który prowadzi nas na szczyt Guślarza. Jestem na TAK.
I już szczyt Guślarza (569 m n.p.m.)
Przez łąki kierujemy się w stronę czeskich wiatraków.
Smażony syr w Husmance.
Rozhledna koło Frydlantu.
Widok z wieży. I już z górki do Bogatyni (no po drodze były jeszcze 3 hopki).
- DST 63.00km
- Sprzęt Author Modus MTB
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 8 września 2012
Kategoria Rower, w towarzystwie
Singltrek pod Smrkiem
Na weekend zostałam zaproszona przez Renatę i Grześka do Bogatyni. Na sobotę mamy zaplanowany Singltrek pod Smrkiem. Mimo niepewnej pogody ok 11 ruszamy w drogę. Po drodze zwiedzamy jeszcze Frydlant, a potem kierujemy się do Novego Mesta i prosto na Singltreka.
Zamek Frydlant tworzy ciekawe połączenie dwóch architektonicznych części - średniowiecznego zamku i renesansowego pałacu. Zamek powstał w połowie wieku XIII. Pierwszymi właścicielami byli Ronowcy. Zamkowe muzeum jest pierwszą tego typu ekspozycją w Europie środkowej. Już w roku 1801 część pałacu została udostępniona dla zwiedzających, przez ówczesnych właścicieli. Obecnie w skład ekspozycji zamkowej wchodzą; meble, szkło i porcelana a przede wszystkim bogate zbiory broni od czasów husytów przez renesans i trzydziestoletnią wojnę aż do wieku XIX. Wnętrza udostępnione do zwiedzania są kompletnie i bogato wyposażone. Na uwagę zasługuje kaplica zamkowa, wielki zbiór fajek i pokój dziecięcy z zabawkami z końca wieku XIX.
Rynek we Frydlandzie.
Rano pogoda nam nie sprzyjała. Trochę padało i chmury przysłaniały piękne góry.
I już jesteśmy w centrum Singltrak.
Centrum jest bardzo dobrze zorganizowane. Oprócz jedzenia i picia można naprawić rower, umyć go szlaufem, a także samemu wziać prysznic za 6 zł.
Na początku ruszamy na szlak niebieski i czerwony.
Łącznik między szlakami
Na obiad pyszny gulasz. Pa obiedzie ruszamy na szlak czerwony i czarny.
Moim zdaniem czarny szlak nie jest trudniejszy od niebieskiego i czerwonego.
Pogoda zaczyna się poprawiać.
I już jesteśmy na szlaku czerwonym,którym zjedziemy do Lazne Libverda.
Restauracja "beczka".
Parczek Zdrojowy w Lazne Libverda.
I już jesteśmy w Pekle.
Zaczyna się zachód słońca
Zamek we Frydlandzie.
Zamek Frydlant tworzy ciekawe połączenie dwóch architektonicznych części - średniowiecznego zamku i renesansowego pałacu. Zamek powstał w połowie wieku XIII. Pierwszymi właścicielami byli Ronowcy. Zamkowe muzeum jest pierwszą tego typu ekspozycją w Europie środkowej. Już w roku 1801 część pałacu została udostępniona dla zwiedzających, przez ówczesnych właścicieli. Obecnie w skład ekspozycji zamkowej wchodzą; meble, szkło i porcelana a przede wszystkim bogate zbiory broni od czasów husytów przez renesans i trzydziestoletnią wojnę aż do wieku XIX. Wnętrza udostępnione do zwiedzania są kompletnie i bogato wyposażone. Na uwagę zasługuje kaplica zamkowa, wielki zbiór fajek i pokój dziecięcy z zabawkami z końca wieku XIX.
Rynek we Frydlandzie.
Rano pogoda nam nie sprzyjała. Trochę padało i chmury przysłaniały piękne góry.
I już jesteśmy w centrum Singltrak.
Centrum jest bardzo dobrze zorganizowane. Oprócz jedzenia i picia można naprawić rower, umyć go szlaufem, a także samemu wziać prysznic za 6 zł.
Na początku ruszamy na szlak niebieski i czerwony.
Łącznik między szlakami
Na obiad pyszny gulasz. Pa obiedzie ruszamy na szlak czerwony i czarny.
Moim zdaniem czarny szlak nie jest trudniejszy od niebieskiego i czerwonego.
Pogoda zaczyna się poprawiać.
I już jesteśmy na szlaku czerwonym,którym zjedziemy do Lazne Libverda.
Restauracja "beczka".
Parczek Zdrojowy w Lazne Libverda.
I już jesteśmy w Pekle.
Zaczyna się zachód słońca
Zamek we Frydlandzie.
- DST 86.50km
- Sprzęt Author Modus MTB
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 2 września 2012
Kategoria Kłodzko, Rower, w towarzystwie
Góry Bystrzyckie z Leą i Ryjkiem
Na weekend do Kłodzka przyjechała Lea z przyjaciółką Aliną i mężem Kubą.
Jako, iż większość ekipy stanowili członkowie bikests, więc nie mogło się obyć bez wycieczki rowerowej.
Trasą zaplanował Ryjek i o 9.30 udaliśmy się w kieunku Gór Bystrzyckich. Po piątkowo-sobotnich opadach deszczu w lesie było dosyć dużo błota. Ale co tam błoto.
Szkoda, że nie było z nami Feniksa, który ciągle leczy pęknięte żebro. Wracaj Feniks do zdrowia, bo jesteś świetnym kompanem. Z tobą zawsze jest wesoło.
Bardzo dziękuję za miły wyjazd.
Sławne znalezisko Ryjka. Butelka z ok 1930 r.
A tu na zdjeciu miała być Lea i Ryjek, ale tak pognali z górki, że nie zdąrzyłam nawet przycisnąc spustu migawki i już ich nie było.
Oj, w lesie było mokro.
To noszenie rowerów było z góry zaplanowane.
Zakaz fotografowania ? No nie, więc obowiązkowo trzeba zrobić zdjęcie.
Łąki nad Mostowicami.
Wg garmina to jest nasza droga. Trochę sie zastanawialiśmy, czy aby nikt nas nie przegoni, ale udało się dojechać do Mostowic.
Mostowice
Postój w Czechach na piwko.
Po obiedzie w Polanicy niestety nadszedł czas pożegania z Leą, Aliną i Kubą, którzy ruszyli do Świdnicy, a my do Kłodzka. Po drodze zachaczmy jeszcze o cmentarz w Wielisławiu. Pojechaliśmy tam, aby zobaczyć odrestaurowaną część cmentarza z nagrobkami przedwojennych mieszkańców Starego Wielisławia
Na wielisławskim cmentarzu pochowany został m.in.Leon Birkholc, brązowy medalista olimpijski w konkurencji wioślarskiej na olimpiadzie w Amsterdamie w 1928 roku. Ten znany olimpijczyk w roku 1960 wstąpił do Zgromadzenia Najświętszych Serc Jezusa i Maryi oraz Wieczystej Adoracji Najświętszego Sakramentu i zamieszkał w domu zakonnym w Sokołówce koło Polanicy Zdroju. Zmarł na skutek obrażeń doznanych w wypadku motocyklowym w 1968 roku.
Jako, iż większość ekipy stanowili członkowie bikests, więc nie mogło się obyć bez wycieczki rowerowej.
Trasą zaplanował Ryjek i o 9.30 udaliśmy się w kieunku Gór Bystrzyckich. Po piątkowo-sobotnich opadach deszczu w lesie było dosyć dużo błota. Ale co tam błoto.
Szkoda, że nie było z nami Feniksa, który ciągle leczy pęknięte żebro. Wracaj Feniks do zdrowia, bo jesteś świetnym kompanem. Z tobą zawsze jest wesoło.
Bardzo dziękuję za miły wyjazd.
Sławne znalezisko Ryjka. Butelka z ok 1930 r.
A tu na zdjeciu miała być Lea i Ryjek, ale tak pognali z górki, że nie zdąrzyłam nawet przycisnąc spustu migawki i już ich nie było.
Oj, w lesie było mokro.
To noszenie rowerów było z góry zaplanowane.
Zakaz fotografowania ? No nie, więc obowiązkowo trzeba zrobić zdjęcie.
Łąki nad Mostowicami.
Wg garmina to jest nasza droga. Trochę sie zastanawialiśmy, czy aby nikt nas nie przegoni, ale udało się dojechać do Mostowic.
Mostowice
Postój w Czechach na piwko.
Po obiedzie w Polanicy niestety nadszedł czas pożegania z Leą, Aliną i Kubą, którzy ruszyli do Świdnicy, a my do Kłodzka. Po drodze zachaczmy jeszcze o cmentarz w Wielisławiu. Pojechaliśmy tam, aby zobaczyć odrestaurowaną część cmentarza z nagrobkami przedwojennych mieszkańców Starego Wielisławia
Na wielisławskim cmentarzu pochowany został m.in.Leon Birkholc, brązowy medalista olimpijski w konkurencji wioślarskiej na olimpiadzie w Amsterdamie w 1928 roku. Ten znany olimpijczyk w roku 1960 wstąpił do Zgromadzenia Najświętszych Serc Jezusa i Maryi oraz Wieczystej Adoracji Najświętszego Sakramentu i zamieszkał w domu zakonnym w Sokołówce koło Polanicy Zdroju. Zmarł na skutek obrażeń doznanych w wypadku motocyklowym w 1968 roku.
- DST 78.00km
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 26 sierpnia 2012
Kategoria Kłodzko, Rower, w towarzystwie
W stronę Romanowa
Plan był inny, ale niestety pogoda czasem rozdaje karty.
Przedłużyło się także świętowanie 40-rocznicy ślubu rodziców, bo trzeba było popróbować 3 tortów i wina z Hiszpanii. Udało się nam wyjechać dopiero ok godz.14.00
Wiosenne maki.
Ale w lesie widać już pierwsze oznaki zbliżającej się jesieni :(
Czarne chmury nadciągają
I na koniec widoczek z drogi po minięciu Zabłocia.
Przedłużyło się także świętowanie 40-rocznicy ślubu rodziców, bo trzeba było popróbować 3 tortów i wina z Hiszpanii. Udało się nam wyjechać dopiero ok godz.14.00
Wiosenne maki.
Ale w lesie widać już pierwsze oznaki zbliżającej się jesieni :(
Czarne chmury nadciągają
I na koniec widoczek z drogi po minięciu Zabłocia.
- DST 48.00km
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 17 sierpnia 2012
Kategoria cyklo, Rower, w towarzystwie, Alpy
Salzkmmergut - dzień 6
Niestety dzisiaj już ostatni dzień jazdy na rowerach.Zbieramy się jak zwykle o godzinie 9.30, aby udać się na najpiękniejsze jezioro w rejonie Salzkammergut- Attersee.
Wszystkim dziękuję za bardzo ciekawy wyjazd. Mam nadzieję, iż do szybkiego zobaczenia na trasie.
Szybka kąpiel w Krottonsee.
Radler w schronisku.
Jezioro Attersee - kto wpuścił tu niebieską farbę ??
Piękny tatuaż.
Wieczorem jedziemy na krótką przejażdżkę rowerową do miasteczka. A Maćki jak małe dzieci wpadają na genialny pomysł. Jeden daje rower, a drugi na nim wskakuje do jeziora :) Przygotowania trwają krótko i...
skok...
Wyciągnąć rower nie było tak łatwo, było z 5 metrów głębokości.
Jesteśmy już na campingu. Pada hasło - może pojedziemy zobaczyć kościół na wodzie. Zastanawiamy się, tylko czy jest oświetlony. Zabieramy lampki i w drogę.
Mapa całego wyjazdu:
Wszystkim dziękuję za bardzo ciekawy wyjazd. Mam nadzieję, iż do szybkiego zobaczenia na trasie.
Szybka kąpiel w Krottonsee.
Radler w schronisku.
Jezioro Attersee - kto wpuścił tu niebieską farbę ??
Piękny tatuaż.
Wieczorem jedziemy na krótką przejażdżkę rowerową do miasteczka. A Maćki jak małe dzieci wpadają na genialny pomysł. Jeden daje rower, a drugi na nim wskakuje do jeziora :) Przygotowania trwają krótko i...
skok...
Wyciągnąć rower nie było tak łatwo, było z 5 metrów głębokości.
Jesteśmy już na campingu. Pada hasło - może pojedziemy zobaczyć kościół na wodzie. Zastanawiamy się, tylko czy jest oświetlony. Zabieramy lampki i w drogę.
Mapa całego wyjazdu:
- DST 94.00km
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 16 sierpnia 2012
Kategoria cyklo, Rower, w towarzystwie, Alpy
Salzkammergut - dzień 5
Dzisiaj wyjazd asfaltami na zwiedzanie Salzburga. Zapowiadają deszcz, więc zabieramy kurtki przeciwdeszczowe.
Salzburg położony jest nad rzeką Salzach, na wysokości 424 m n.p.m. Miejsce urzędowania polskiego konsula honorowego. Miasto jako ważne centrum turystyczne oraz sportów zimowych jest jedną z najczęściej odwiedzanych przez turystów miejscowości w Austrii. Stare miasto Salzburga o dużych walorach historycznych zostało wpisane w 1996 na Listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO.
Na każdym kroku widać, że urodził się i wychował tutaj Wolfgang Amadeusz Mozart. Pracował tutaj dla arcybiskupa w latach 1769-1781, zanim został przez niego wyrzucony i wyjechał do Wiednia. Rodzina Mozarta jest pochowana na małym cmentarzu w centrum miasta.
Pomnik Mozarta w centrum miasta.
Dom narodzin Mozarta.
W każdym sklepie można kupić słynne czekoladki Mozarta.
Pyszne precle salzburskie i dobra kawa stawiają nas na nogi. Ale "pieluchy" nadal mokre.
Panorama Salzburga
I już szybki powrót. Wiatr nam sprzyjał, pogoda się poprawiła, więc 45 km przejechaliśmy niemal w mgnieniu oka.
Zakupy na wieczór zrobione
Salzburg położony jest nad rzeką Salzach, na wysokości 424 m n.p.m. Miejsce urzędowania polskiego konsula honorowego. Miasto jako ważne centrum turystyczne oraz sportów zimowych jest jedną z najczęściej odwiedzanych przez turystów miejscowości w Austrii. Stare miasto Salzburga o dużych walorach historycznych zostało wpisane w 1996 na Listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO.
Na każdym kroku widać, że urodził się i wychował tutaj Wolfgang Amadeusz Mozart. Pracował tutaj dla arcybiskupa w latach 1769-1781, zanim został przez niego wyrzucony i wyjechał do Wiednia. Rodzina Mozarta jest pochowana na małym cmentarzu w centrum miasta.
Pomnik Mozarta w centrum miasta.
Dom narodzin Mozarta.
W każdym sklepie można kupić słynne czekoladki Mozarta.
Pyszne precle salzburskie i dobra kawa stawiają nas na nogi. Ale "pieluchy" nadal mokre.
Panorama Salzburga
I już szybki powrót. Wiatr nam sprzyjał, pogoda się poprawiła, więc 45 km przejechaliśmy niemal w mgnieniu oka.
Zakupy na wieczór zrobione
- DST 99.00km
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 15 sierpnia 2012
Kategoria cyklo, Rower, w towarzystwie, Alpy
Salzkammergut - dzień 4
Rano pogoda wydawała się niepewna, ale do godziny 9.30 rozpogodziło się. Mycie rowerów, smarowanie łańcucha i można ruszać w góry.
I już kolejne jeziorko Gosaub
Nurkowanie w takich czystych jeziorkach musi być bardzo ciekawe.
W tle imponujący masyw Dachstein.
Bardzo miła rozmowa z małymi niemieckimi murzyniątkami. Dziewczynce bardzo spodobał się mój rower. Nie dziwię się, bo mi też się podoba.
Zaczynamy podjazd.
Jeszcze krótka wizyta przy wodopoju, bidony napełnione. Łatwo nie będzie, gdyż w słońcu ponad 30 st.
Maciek z Michałem już są pod schroniskiem. Nam został jeszcze jeden zakręt.
Sesja fotograficzna na tle pasma Dachstein.
W schronisku napełniamy bidony i jedziemy zająć miejscówkę na najwyższym punkcie naszej trasy.
Planujemy dalszą trasę.
Jesteśmy wysoko w górach, a trasy nadal fantastycznie oznkowane. Spotykamy kilku rowerzystów. Bardzo podoba mi się zwyczaj pozdrawiania się na trasie. W Polsce często moja podniesiona ręka lub uśmiech zostają bez odpowiedzi. Szczególnie ma to miejsce w okolicach Wrocławia. Cóż, może kiedyś się to zmieni.
Bardzo fajny zjazd. Oponki trzymają to pozwalam sobie na odrobinę szaleństwa.
I już asfaltem zjeżdżamy nad jeziorko Wolfgangsee na camping.
I już kolejne jeziorko Gosaub
Nurkowanie w takich czystych jeziorkach musi być bardzo ciekawe.
W tle imponujący masyw Dachstein.
Bardzo miła rozmowa z małymi niemieckimi murzyniątkami. Dziewczynce bardzo spodobał się mój rower. Nie dziwię się, bo mi też się podoba.
Zaczynamy podjazd.
Jeszcze krótka wizyta przy wodopoju, bidony napełnione. Łatwo nie będzie, gdyż w słońcu ponad 30 st.
Maciek z Michałem już są pod schroniskiem. Nam został jeszcze jeden zakręt.
Sesja fotograficzna na tle pasma Dachstein.
W schronisku napełniamy bidony i jedziemy zająć miejscówkę na najwyższym punkcie naszej trasy.
Planujemy dalszą trasę.
Jesteśmy wysoko w górach, a trasy nadal fantastycznie oznkowane. Spotykamy kilku rowerzystów. Bardzo podoba mi się zwyczaj pozdrawiania się na trasie. W Polsce często moja podniesiona ręka lub uśmiech zostają bez odpowiedzi. Szczególnie ma to miejsce w okolicach Wrocławia. Cóż, może kiedyś się to zmieni.
Bardzo fajny zjazd. Oponki trzymają to pozwalam sobie na odrobinę szaleństwa.
I już asfaltem zjeżdżamy nad jeziorko Wolfgangsee na camping.
- DST 76.00km
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 14 sierpnia 2012
Kategoria cyklo, Rower, w towarzystwie, Alpy
Salzkammergut - dzień 3
Wstaję jak zwykle o 7 rano i taki mam widok po rozpięciu namiotu:
Ranek nad jeziorem Grundlsee.
Przed wyjazdem idziemy z Renią nad jezioro.
I już ruszamy w trasę. Jeszcze krótka sesja nad jeziorem.
Maciek ma ręcznik, bo chce wygrać rywalizację i wykąpać się w największej ilości jeziorek spotkanych po drodze.
Jeziorko Altausee.
Napełniamy bidony w schronisku, których w rejonie Salzkammergut jest bardzo dużo.
Relaks dla kręgosłupa i dalej jedziemy do Bad Ischl.
W tym uzdrowisku w sierpniu 1853 r. spotkali i zakochali się cesarz Franciszek Józef I i jego przyszła żona Elżbieta Bawarska. Kurort był też letniskiem wielu kompozytorów, takich jak Johann Strauss, Franciszek Lehár czy Johannes Brahms.
Hallstatter See
I już Hallstatt.
Ryneczek w Hallsttat.
Ranek nad jeziorem Grundlsee.
Przed wyjazdem idziemy z Renią nad jezioro.
I już ruszamy w trasę. Jeszcze krótka sesja nad jeziorem.
Maciek ma ręcznik, bo chce wygrać rywalizację i wykąpać się w największej ilości jeziorek spotkanych po drodze.
Jeziorko Altausee.
Napełniamy bidony w schronisku, których w rejonie Salzkammergut jest bardzo dużo.
Relaks dla kręgosłupa i dalej jedziemy do Bad Ischl.
W tym uzdrowisku w sierpniu 1853 r. spotkali i zakochali się cesarz Franciszek Józef I i jego przyszła żona Elżbieta Bawarska. Kurort był też letniskiem wielu kompozytorów, takich jak Johann Strauss, Franciszek Lehár czy Johannes Brahms.
Hallstatter See
I już Hallstatt.
Ryneczek w Hallsttat.
- DST 70.00km
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 13 sierpnia 2012
Kategoria cyklo, Rower, w towarzystwie, Alpy
Salzkammergut - dzień 2
Godzina 7.00 pobudka, szybkie śniadanie, składanie namiotu i o 9.30 ruszamy. Po drodze zakupy w markecie i w trasę.
Nasz kolejny nocleg będzie nad jeziorem Grundlsee.
Dzień zaczynamy od ostrego podjazdu.
Upał mocno nam doskwiera. Jednak w Austrii jest bardzo dużo miejsc, gdzie można napełnić bidony.
Bardzo dobrze oznakowane szlaki.
Krótki odpoczynek nad jeziorkiem i ruszamy dalej.
Zjechać, nie zjechać ? Takie myśli chodzą Maćkowi po głowie.
Szybka wizyta w informacji turystycznej w Bad Mittendorf. Kupujemy mapki i w dorogę.
Domki jak w Czarnogórze :)
I już jedziemy na camping.
Na pastwisku rozkładamy namioty.
Siedzę w namiocie i taki mam widok przed sobą :) Nie chce mi się ruszać.
Mały synek też poleci?
Nasz kolejny nocleg będzie nad jeziorem Grundlsee.
Dzień zaczynamy od ostrego podjazdu.
Upał mocno nam doskwiera. Jednak w Austrii jest bardzo dużo miejsc, gdzie można napełnić bidony.
Bardzo dobrze oznakowane szlaki.
Krótki odpoczynek nad jeziorkiem i ruszamy dalej.
Zjechać, nie zjechać ? Takie myśli chodzą Maćkowi po głowie.
Szybka wizyta w informacji turystycznej w Bad Mittendorf. Kupujemy mapki i w dorogę.
Domki jak w Czarnogórze :)
I już jedziemy na camping.
Na pastwisku rozkładamy namioty.
Siedzę w namiocie i taki mam widok przed sobą :) Nie chce mi się ruszać.
Mały synek też poleci?
- DST 62.00km
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 12 sierpnia 2012
Kategoria cyklo, Rower, w towarzystwie, Alpy
Salzkammergut - dzień 1
Salzkammergut to nie tylko słynny maraton rowerowy, którego trasa prowadzi, wijąc się niczym długa wstęga, poprzez chroniony przez UNESCO i zaliczany do światowego dziedzictwa region Dachstein-Hallstatt i jest uznawana za jeden z najbardziej imponujących szlaków maratonowych w Europie. Ta nazwa odnosi się do całego regionu przez wielu uznawany jest za najpiękniejszy kawałek Austrii. Błękitne jeziora, wysokie góry w tle, zielone łąki i lasy. Krajobraz jak z bajki. Rejon ten znany jest też jako raj dla rowerzystów.
O godzinie 8 rano docieramy na pierwszy camping nad malutkie jeziorko Putterersee. Szybkie rozbijanie namiotów i w trasę.
Mgły nad jeziorkiem Putterersee
Zwarci i gotowi czekamy na hasło: JEDZIEMY !!!
No to jedziemy :)
Krótki postój pod kościółkiem, ostatnie informacje o trasie i ruszamy pod górkę.
Taka piękna łąka, że trzeba się położyć :)
Piękne alpejskie miasteczko Grobming.
No to zaczął się podjazd.
Maciek pojechał pierwszy i zostawił nam strzałkę, abyśmy wybrali właściwą drogę.
Karolina z Grześkiem postanowili się przespacerować.
Radler w schronisku na szczycie smakował znakomicie :)
A teraz szybki zjazd szutrowymi drogami - och co to była za jazda. Racing Ralphy trzymały świetnie i można było trochę poszaleć :)
I już jesteśmy nad jeziorkiem Salzastausee.
Wzdłuż jeziora prowadzi bardzo malownicza droga.
Jezioro przypomina fiordy w Norwegii.
Pełni wrażeń docieramy na camping, gdzie szybko usypiamy kamiennym snem.
O godzinie 8 rano docieramy na pierwszy camping nad malutkie jeziorko Putterersee. Szybkie rozbijanie namiotów i w trasę.
Mgły nad jeziorkiem Putterersee
Zwarci i gotowi czekamy na hasło: JEDZIEMY !!!
No to jedziemy :)
Krótki postój pod kościółkiem, ostatnie informacje o trasie i ruszamy pod górkę.
Taka piękna łąka, że trzeba się położyć :)
Piękne alpejskie miasteczko Grobming.
No to zaczął się podjazd.
Maciek pojechał pierwszy i zostawił nam strzałkę, abyśmy wybrali właściwą drogę.
Karolina z Grześkiem postanowili się przespacerować.
Radler w schronisku na szczycie smakował znakomicie :)
A teraz szybki zjazd szutrowymi drogami - och co to była za jazda. Racing Ralphy trzymały świetnie i można było trochę poszaleć :)
I już jesteśmy nad jeziorkiem Salzastausee.
Wzdłuż jeziora prowadzi bardzo malownicza droga.
Jezioro przypomina fiordy w Norwegii.
Pełni wrażeń docieramy na camping, gdzie szybko usypiamy kamiennym snem.
- DST 77.00km
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze