Wpisy archiwalne w kategorii
w towarzystwie
Dystans całkowity: | 3870.17 km (w terenie 110.00 km; 2.84%) |
Czas w ruchu: | 02:15 |
Średnia prędkość: | 20.74 km/h |
Maksymalna prędkość: | 55.56 km/h |
Suma podjazdów: | 440 m |
Maks. tętno maksymalne: | 188 (96 %) |
Maks. tętno średnie: | 183 (91 %) |
Suma kalorii: | 5994 kcal |
Liczba aktywności: | 57 |
Średnio na aktywność: | 67.90 km i 2h 15m |
Więcej statystyk |
Piątek, 5 października 2012
Kategoria w towarzystwie, cyklo, Bałkany Wschodnie
Macedonia: Ochryda
Dzisiaj dzielimy się na dwie grupy - grupę rowerwą i grupę pieszą. Grupa rowerowa rusza do Parku Narodowego Galicica, a grupa piesza na podbój cerkwi i kościółków Ochrydy.
Zaczynamy ostro pod górę.
Asfalt prowadzi nas na wytyczoną trasę MTB.
Maciek łapie kapcia.
Rozdzielamy się na 2 grupy - 4 osoby do Ochrydy jadą asfaltem, a dwie próbują zjechać szlakiem pieszym.
Szybki zjazd do Ochrydy.
Muzeum na wodzie.
Zaczynamy ostro pod górę.
Asfalt prowadzi nas na wytyczoną trasę MTB.
Maciek łapie kapcia.
Rozdzielamy się na 2 grupy - 4 osoby do Ochrydy jadą asfaltem, a dwie próbują zjechać szlakiem pieszym.
Szybki zjazd do Ochrydy.
Muzeum na wodzie.
- DST 77.50km
- Sprzęt Author simplex
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 4 października 2012
Kategoria w towarzystwie, cyklo, Bałkany Wschodnie
Macedonia: Vevchani- Ochryda
Dzisiejszy dzień przeznaczmy na odpoczynek. Pyszne śniadanie, wizyta na miejscowym targowisku i można jechać do Ochrydy.
Ochryda to miasto położone malowniczo nad czystym, błękitnym i otoczonym górami Jeziorem Ochrydzkim. To tutaj wymyślono cyrylicę. Jest to turystyczne centrum Macedonii, wpisane na listę UNESCO.
Widok z mojego okna. Wstaje dzień, a nam się nigdzie nie spieszy.
Po śniadaniu humory nam dopisują.
Czas na kąpiel w jeziorze.
Wieczorem tradycyjnie grupą idziemy na kolację. CO BY TU ZJEŚĆ ??!!
Ochryda to miasto położone malowniczo nad czystym, błękitnym i otoczonym górami Jeziorem Ochrydzkim. To tutaj wymyślono cyrylicę. Jest to turystyczne centrum Macedonii, wpisane na listę UNESCO.
Widok z mojego okna. Wstaje dzień, a nam się nigdzie nie spieszy.
Po śniadaniu humory nam dopisują.
Czas na kąpiel w jeziorze.
Wieczorem tradycyjnie grupą idziemy na kolację. CO BY TU ZJEŚĆ ??!!
- DST 37.00km
- Sprzęt Author Modus MTB
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 3 października 2012
Kategoria w towarzystwie, cyklo, Bałkany Wschodnie
Macedonia: Nikiforovo-Vevchani
Po "tradycyjnym" macedońskim śniadaniu ruszamy w kierunku miejscowości Debar.
Piękna trasa prowadzi doliną rzeki Radiki, która miejscami przybiera postać głębokiego wąwozu. Dzisiaj chcemy zwiedzić monastyr Sveti Jovan Bigorski, który słynie z jednego z najpiękniejszych ikonostasów na Bałkanach.
Nasze domki w Nikiforovie.
Na początek po płaskim wzdłuż Jeziora Mavrovskiego.
Na początek 30 km do monastyru.
Widok z monastyru na okoliczne góry.
Drzemka w oczekiwaniu na pozostałą część grupy.
Szybki zjazd do miejscowości Debar.
Tradycyjnie burek z kawą :)
Rzut okiem w kierunku Albanii i wyjeżdżamy z miasta Debar.
Za miejscowością Debar rozłączamy się i kazdy jedzie własnym tempem na nocleg do miejscowości Vevchani.
Kilka zdjęć na moście i ruszamy pod górkę.
I już Vevchani, gdzie jemy pyszną kolację: tradycyjne sery, ajvar, potrawkę z mięsa oraz pyszne warzywa.
Piękna trasa prowadzi doliną rzeki Radiki, która miejscami przybiera postać głębokiego wąwozu. Dzisiaj chcemy zwiedzić monastyr Sveti Jovan Bigorski, który słynie z jednego z najpiękniejszych ikonostasów na Bałkanach.
Nasze domki w Nikiforovie.
Na początek po płaskim wzdłuż Jeziora Mavrovskiego.
Na początek 30 km do monastyru.
Widok z monastyru na okoliczne góry.
Drzemka w oczekiwaniu na pozostałą część grupy.
Szybki zjazd do miejscowości Debar.
Tradycyjnie burek z kawą :)
Rzut okiem w kierunku Albanii i wyjeżdżamy z miasta Debar.
Za miejscowością Debar rozłączamy się i kazdy jedzie własnym tempem na nocleg do miejscowości Vevchani.
Kilka zdjęć na moście i ruszamy pod górkę.
I już Vevchani, gdzie jemy pyszną kolację: tradycyjne sery, ajvar, potrawkę z mięsa oraz pyszne warzywa.
- DST 115.00km
- Sprzęt Author Modus MTB
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 2 października 2012
Kategoria w towarzystwie, cyklo, Bałkany Wschodnie
Macedonia: Popova Sapka- Nikiforovo
Dziś docieramy do największego parku narodowego Macedonii - Park Jeziora Mavrovskiego.
Mawrowo – park narodowy leżący w południowo-zachodniej Macedonii niedaleko granicy z Albanią. Zajmuje on powierzchnię około 686 km². Obejmuje on skalisty obszar Szar Płanina oraz górę Korab o wysokości 2764 metrów nad poziomem morza.
Porastają go bukowe oraz jodłowe lasy, zamieszkane przez niedźwiedzie, rysie, lisy i jelenie. Na południu parku leży wąwóz rzeki Radiki.
Dzisiaj moją grupę prowadzi Maciek. Tydzień wcześniej zajął wraz z grupą Salewa Trailteam 9 miejsce na Mistrzostwach Świata w Adventure Racing - http://www.facebook.com/media/set/?set=a.449650911753657.124120.399969810055101&type=1
Mapy Macedonii są kiepskie, więc Maciek wypytuje miejscowych jak jechać. Ruszamy mając tylko ustny opis trasy.
Popova Sapka
Nasze schronisko.
Czas ruszać w drogę.
Chwila odpoczynku. Maciek pojechał sprawdzić trasę.
Konsultacja z miejscowym pasterzem.
Napełniamy bidony.
Będąc wysoko w górach słyszymy głos muzeina, który wzywa do modlitwy. Wrażenie niezapomniane.
Muezin jest wybierany spośród mężczyzn, którzy wyróżniają się dobrym charakterem, a także dobrym głosem (choć dzisiaj powszechnie stosuje się głośniki). Wzywając wiernych, zwraca się kolejno na wszystkie strony świata i wykrzykuje adhan.
Zjeżdżamy na asfalt, którym już z górki udajemy się do Mavrova na nocleg.
Mawrowo – park narodowy leżący w południowo-zachodniej Macedonii niedaleko granicy z Albanią. Zajmuje on powierzchnię około 686 km². Obejmuje on skalisty obszar Szar Płanina oraz górę Korab o wysokości 2764 metrów nad poziomem morza.
Porastają go bukowe oraz jodłowe lasy, zamieszkane przez niedźwiedzie, rysie, lisy i jelenie. Na południu parku leży wąwóz rzeki Radiki.
Dzisiaj moją grupę prowadzi Maciek. Tydzień wcześniej zajął wraz z grupą Salewa Trailteam 9 miejsce na Mistrzostwach Świata w Adventure Racing - http://www.facebook.com/media/set/?set=a.449650911753657.124120.399969810055101&type=1
Mapy Macedonii są kiepskie, więc Maciek wypytuje miejscowych jak jechać. Ruszamy mając tylko ustny opis trasy.
Popova Sapka
Nasze schronisko.
Czas ruszać w drogę.
Chwila odpoczynku. Maciek pojechał sprawdzić trasę.
Konsultacja z miejscowym pasterzem.
Napełniamy bidony.
Będąc wysoko w górach słyszymy głos muzeina, który wzywa do modlitwy. Wrażenie niezapomniane.
Muezin jest wybierany spośród mężczyzn, którzy wyróżniają się dobrym charakterem, a także dobrym głosem (choć dzisiaj powszechnie stosuje się głośniki). Wzywając wiernych, zwraca się kolejno na wszystkie strony świata i wykrzykuje adhan.
Zjeżdżamy na asfalt, którym już z górki udajemy się do Mavrova na nocleg.
- DST 105.00km
- Sprzęt Author Modus MTB
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 1 października 2012
Kategoria w towarzystwie, cyklo, Bałkany Wschodnie
Macedonia: Skopje - Popova Sapka
Rano ruszamy w kierunku Popovej Sapki.
Popova Sapka to ośrodek sportów zimowych położony na wysokości ponad 1.600 m n.p.m., wysoko w górach Sar Planina.Śnieg leży tu przez 135 dni w roku
Sar Planina to potężny masyw górski stanowiący naturalną grnicę Macedonii z Kosowem. Charakterem przypomina nasze polskie Bieszczady- wysokie pagóry o łagodnym profilu porośnięte połoninami. Jednak 43 szczyty przekaraczają wysokość 2.500 m n.p.m., w więc są wyższe niż Rysy w polskich Tatrach.
Rano na rowerach udajemy się na miejscowy targ, aby zrobić zaopatrzenie na drogę i w małej knajpce napić się dobrej kawy.
I po kilku kilometrach łapiemy pierwsze gumy - chyba cztery. Tak zakończyła się jazda po ścieżce rowerowej, na której były kolce z krzewów.
Widok znany z Albanii. Piękny las i kupa śmieci.
No i kolejna guma :(
Słońce grzeje niemiłosiernie. Kończą się zapasy wody. Znajdujemy sklep i knajpkę z dobrą kawą, która stawia nas na nogi.
Dzieci macedońskie są bardzo przyjazne. Pozdrawiają, uśmiechają się, często przyłączają się do naszej grupy na krótką przejażdżkę.
Ach te przewody. Jest ich cała sieć.
No to zaczynamy osiemnastokilometrowy podjazd do Popovej Sapki. W czasie podjazdu zastaje nas noc. Razem z Leszkiem docieram do schroniska, gdzie czeka na nas obiad. Tylko dlaczego wszystko jest chłodne ? Jak się później okazuje w Macedonii i Albanii wszystko podają chłodne.
Zastanawiamy się czy to smog, czy zwykła mgła.
[
Popova Sapka to ośrodek sportów zimowych położony na wysokości ponad 1.600 m n.p.m., wysoko w górach Sar Planina.Śnieg leży tu przez 135 dni w roku
Sar Planina to potężny masyw górski stanowiący naturalną grnicę Macedonii z Kosowem. Charakterem przypomina nasze polskie Bieszczady- wysokie pagóry o łagodnym profilu porośnięte połoninami. Jednak 43 szczyty przekaraczają wysokość 2.500 m n.p.m., w więc są wyższe niż Rysy w polskich Tatrach.
Rano na rowerach udajemy się na miejscowy targ, aby zrobić zaopatrzenie na drogę i w małej knajpce napić się dobrej kawy.
I po kilku kilometrach łapiemy pierwsze gumy - chyba cztery. Tak zakończyła się jazda po ścieżce rowerowej, na której były kolce z krzewów.
Widok znany z Albanii. Piękny las i kupa śmieci.
No i kolejna guma :(
Słońce grzeje niemiłosiernie. Kończą się zapasy wody. Znajdujemy sklep i knajpkę z dobrą kawą, która stawia nas na nogi.
Dzieci macedońskie są bardzo przyjazne. Pozdrawiają, uśmiechają się, często przyłączają się do naszej grupy na krótką przejażdżkę.
Ach te przewody. Jest ich cała sieć.
No to zaczynamy osiemnastokilometrowy podjazd do Popovej Sapki. W czasie podjazdu zastaje nas noc. Razem z Leszkiem docieram do schroniska, gdzie czeka na nas obiad. Tylko dlaczego wszystko jest chłodne ? Jak się później okazuje w Macedonii i Albanii wszystko podają chłodne.
Zastanawiamy się czy to smog, czy zwykła mgła.
[
- DST 85.50km
- Sprzęt Author Modus MTB
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 30 września 2012
Kategoria w towarzystwie, cyklo, Bałkany Wschodnie
29-30.09.2012 Macedonia- Skopje
Dwa lata temu byłam na Bałkanach - Czarnogóra, Albania, Chorwacja oraz Bośnia i Hercegowina. Bardzo spodobał mi się ten rejon Europy. Sympatyczni ludzie, pyszne jedzenie, ładne widoki i ciekawe tereny do jazdy na rowerze. Czego rowerzysta może chcieć więcej. W tym roku postanowiłam powrócić na Bałkany- ale trochę w inny rejon: Macedonia, Albania i Grecja.
29 września wyruszamy busem do Skopje. Podróż trwa ponad 20 godzin. 30 września ok 10 rano jesteśmy już na miejscu. Meldujemy się w hostelu i ruszamy w miasto. Skopje nie powala na kolana. Przedmieścia wyglądają tak jak u nas miasta w czasie komuny, natomiast centrum jest bardzo intensywnie odnawiane, ale powiedziałabym w stylu disneya. Wszędzie królują rzeźby- pewnie połowy znanych mieszkańców Skopje.
Czas coś zjeść. Wybieramy knajpę z miejscowymi przysmakami.
Po obiedzie idziemy na miejscowy targ, aby kupić pyszne owoce i warzywa.
Wracamy do centrum, gdzie chwilę oglądamy pokazy fontanny.
29 września wyruszamy busem do Skopje. Podróż trwa ponad 20 godzin. 30 września ok 10 rano jesteśmy już na miejscu. Meldujemy się w hostelu i ruszamy w miasto. Skopje nie powala na kolana. Przedmieścia wyglądają tak jak u nas miasta w czasie komuny, natomiast centrum jest bardzo intensywnie odnawiane, ale powiedziałabym w stylu disneya. Wszędzie królują rzeźby- pewnie połowy znanych mieszkańców Skopje.
Czas coś zjeść. Wybieramy knajpę z miejscowymi przysmakami.
Po obiedzie idziemy na miejscowy targ, aby kupić pyszne owoce i warzywa.
Wracamy do centrum, gdzie chwilę oglądamy pokazy fontanny.
- Sprzęt Author Modus MTB
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 23 września 2012
Kategoria Rower, w towarzystwie, ekipa bikestats
Tour de Głuszyca
Pobódka godz. 5.30, pociąg godz.6.43. Ok godzina jazdy i jesteśmy w Głuszycy. Tu już czeka na nas zmarznięta Lea, która zdążyła już przejechać 30 km ze Świdnicy. Za kilka minut przyjeżdża Toomp, który zostawił samochód w Zagórzu. Po serdecznych przywitaniach zaczynamy swoją przygodę - Tour de Głuszyca. Dzisiaj przewodnikiem jest Toomp, ale Lea dzielnie go wspiera. Humory od rana nam dopisują mimo, iż temperatura oscyluje w granicach 5 st.
Zdjęcie zrobione z szynobusa. Nad wioskami unoszą sie mgły. Trochę przeraża nas szron na trawie i pani skrobiaca szyby w samochodzie.
W oczekiwaniu na Toompa. Grzejemy się w promieniach słońca.
I pierwsze tego dnia ochy i achy :)
Na mapie była droga. A tu gospodarz zamontował elektrycznego pastucha. Ale nas nic nie zatrzyma.
I pierwsze błotko na dzisiejszej trasie. Ale widoki piękne.
No i klops. Ryjkowi zgiął się hak i prawdopodobnie szprychy zmieliły przerzutkę.
Ryjek załamany, już chce isć na pociag. Ale Toomp pociesza go, że da sie to jeszcze naprawić. Nie chce nam się wierzyć, ale pewność Toompa pozwala nam żywić małe nadzieje na sukces.
Przerzutka i hak nabierają pierwotnych kształtów. Ryjek może jechać dalej i nawet wykorzystywać wszystkie przełożenia. Jesteśmy pełni podziwu dla Toompa.
Słońce zaczyna przygrzewać. Szybka zmiana garderoby i jedziemy dalej, aby nadrobić godzinne opóźnienie.
Przerwa na posiłek. Lea wyciąga sałatkę z makaronu. Super patent, który został wymyślony przez sąsiada Toompa.
Szybkie spojrzenie na mapę na punkcie widokowym i jedziemy dalej.
Przygotowania do ciężkiego podjazdu.
Ruszyli :) Toomp jedzie, Ryjek spada z roweru, Lea dzielnie próbuje jechać, ale też spada, a ja widząc co się dzieje nawet nie siadam na rower.
I zaczynają się piękne singielki. Razem z Ryjkiem jesteśmy zachwyceni. Lea i Toomp już tam byli, więc wiedzieli co nas czeka.
Czasem też trzeba było poprowadzić rower. Na szlaku jest dużo luźnych kamieni, które skutecznie utrudniają jazdę.
Już każdemu marzy sie piwko w Andrzejówce.
Piękne łąki nad Andrzejówką.
Andrzejówka z oddali.
Kierujemy się w stronę szczytu Waligóry (936 m n.p.m.)
Widok z drogi prowadzącej na szczyt Waligóry.
Niestety zaraz będziemy musili się rozstać z Leą i Toompem.
I już zachód słońca w drodze do Kłodzka.
Bardzo dziękuję za udany wyjazd. Jazda z Wami to czysta przyjemność !!
Zdjęcie zrobione z szynobusa. Nad wioskami unoszą sie mgły. Trochę przeraża nas szron na trawie i pani skrobiaca szyby w samochodzie.
W oczekiwaniu na Toompa. Grzejemy się w promieniach słońca.
I pierwsze tego dnia ochy i achy :)
Na mapie była droga. A tu gospodarz zamontował elektrycznego pastucha. Ale nas nic nie zatrzyma.
I pierwsze błotko na dzisiejszej trasie. Ale widoki piękne.
No i klops. Ryjkowi zgiął się hak i prawdopodobnie szprychy zmieliły przerzutkę.
Ryjek załamany, już chce isć na pociag. Ale Toomp pociesza go, że da sie to jeszcze naprawić. Nie chce nam się wierzyć, ale pewność Toompa pozwala nam żywić małe nadzieje na sukces.
Przerzutka i hak nabierają pierwotnych kształtów. Ryjek może jechać dalej i nawet wykorzystywać wszystkie przełożenia. Jesteśmy pełni podziwu dla Toompa.
Słońce zaczyna przygrzewać. Szybka zmiana garderoby i jedziemy dalej, aby nadrobić godzinne opóźnienie.
Przerwa na posiłek. Lea wyciąga sałatkę z makaronu. Super patent, który został wymyślony przez sąsiada Toompa.
Szybkie spojrzenie na mapę na punkcie widokowym i jedziemy dalej.
Przygotowania do ciężkiego podjazdu.
Ruszyli :) Toomp jedzie, Ryjek spada z roweru, Lea dzielnie próbuje jechać, ale też spada, a ja widząc co się dzieje nawet nie siadam na rower.
I zaczynają się piękne singielki. Razem z Ryjkiem jesteśmy zachwyceni. Lea i Toomp już tam byli, więc wiedzieli co nas czeka.
Czasem też trzeba było poprowadzić rower. Na szlaku jest dużo luźnych kamieni, które skutecznie utrudniają jazdę.
Już każdemu marzy sie piwko w Andrzejówce.
Piękne łąki nad Andrzejówką.
Andrzejówka z oddali.
Kierujemy się w stronę szczytu Waligóry (936 m n.p.m.)
Widok z drogi prowadzącej na szczyt Waligóry.
Niestety zaraz będziemy musili się rozstać z Leą i Toompem.
I już zachód słońca w drodze do Kłodzka.
Bardzo dziękuję za udany wyjazd. Jazda z Wami to czysta przyjemność !!
- DST 105.50km
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 16 września 2012
Kategoria bez towarzystwa, Kłodzko, Rower, w towarzystwie, Wrocław
Kłodzko-Wrocław
Mimo, iż wczoraj wjechaliśmy na Śnieżkę, dzisiaj rano nie czułam zmęczenia. Jest to zasługa Ryjka i dobrze ułożonej przez niego trasy. Postanowiłam więc zrealizować myśl, która za mną chodziła od jakiegoś czasu - pojechać z Kłodzka do Wrocławia na rowerze. Przyłączyli się do mnie rodzice i razem ruszyliśmy przez Przełęcz Łaszczową (592 m n.p.m.) w kierunku Kamieńca Ząbkowiciego. Tam szybkie zwiedzanie pocysterskiego kościoła. Rozstaję się z rodzicami koło stacji PKP w Kamieńcu - oni wracają do Kłodzka, a ja ruszam przez Ziębice, Henryków i Strzelin do Wrocławia.
Przełęcz Łaszczowa.
Mama podbija książeczkę PTTK u sołtysa w Laskówce.
Mój ulubiony słup.
W oddali widać Złoty Stok.
Zamek Marianny Orańskiej w Kamieńcu Ząbkowickim.
Marianna Orańska, właśc. Wilhelmina Fryderyka Ludwika Karolina z dynastii Oranje-Nassau (ur. 9 maja 1810 r. w Berlinie, zm. 29 maja 1883 r. w Reinhartshausen w Nadrenii) – królewna niderlandzka, córka króla Niderlandów Wilhelma I Orańskiego i jego pierwszej żony – Fryderyki Luizy Pruskiej (Wilhelminy von Hohenzollern). Właścicielka posiadłości na Ziemi Kłodzkiej (tzw. klucz stroński – m.in. część Gór Bialskich i Masywu Śnieżnika), posiadaczka słynnego pałacu w miejscowości Kamenz (zob. Kamieniec Ząbkowicki), wzniesionego według projektu Schinkla. Była jedną z bardziej niekonwencjonalnych postaci kobiecych w XIX w.
Od 1830 do 1849 roku była żoną swego brata ciotecznego Albrechta Pruskiego, najmłodszego syna króla Fryderyka Wilhelma III i brata późniejszego cesarza Wilhelma I. Nie było to udane małżeństwo. Marianna nie pasowała do surowego, wręcz wojskowego ceremoniału pruskiego dworu. Dodatkowo zdecydowanie górowała nad mężem inteligencją i obyciem. W roku 1845 Marianna porzuciła swego męża i nieletnie dzieci, przeniosła się do Voorburga w Holandii i żyła tam w otwartym związku miłosnym ze swym masztalerzem Johannesem van Rossumem. Małżeństwo zakończyło się głośnym rozwodem w 1848 r. oraz infamią, kiedy to okazało się, że Marianna spodziewa się dziecka z van Rossumem. Zabroniono jej kontaktów z dziećmi, a król Fryderyk Wilhelm IV, zakazał jej pobytu na terytorium Prus dłuższego niż jeden dzień, w dodatku z obowiązkiem meldowania się na policji przy każdym wjeździe i wyjeździe. W tej sytuacji w 1853 r. Marianna zakupiła za 175 000 pruskich talarów pałac we wsi Bílá Voda położonej po austriackiej stronie granicy, z którego mogła dojeżdżać do pałacu w Kamieńcu Ząbkowickim i pałacyku w Stroniu Śląskim.
Księżna Marianna zapisała się w historii bardzo racjonalną i skuteczną działalnością ekonomiczną, która przyczyniła się do znacznego rozwoju dóbr, których była właścicielką. Dzięki jej staraniom powstała cała sieć górskich dróg. Na własny koszt wybudowała drogę z Ząbkowic Śląskich do przełęczy Płoszczyna w Górach Bialskich, która wiodła m.in. przez Kamieniec Ząbkowicki, Złoty Stok, Lądek Zdrój, Stronie Śląskie, Bolesławów i Nową Morawę – łącznie 55,29 km. Wybudowała drogi gospodarcze i dukty. Umożliwiło to rozwój okolicznych wsi, pozwoliło zagospodarować rozległe kompleksy leśne, głównie w Górach Bialskich i Masywie Śnieżnika. Wprowadziła nowe zasadzenia i rozwinęła gospodarkę leśną. Na terenach nizinnych kazała zakładać stawy rybne z hodowlą pstrąga. W 1843 r. koło Stójkowa wybudowała wysoki piec hutniczy, fryszerkę i szlifiernię, przerabiające rudę z Siennej i Janowej Góry. W 1864 r. założyła w Stroniu Śląskim hutę szkła, która działa do dzisiaj pod nazwą Huta Szkła Kryształowego "Violetta". W pobliżu Stronia Śląskiego założyła kamieniołomy marmuru, które funkcjonują do dzisiaj, a ponadto wybudowała 3 nadleśnictwa i 26 leśniczówek. Na jej ziemiach pod Śnieżnikiem, założono specjalistyczną farmę krów, zarządzaną przez, sprowadzonego z alpejskich łąk, Szwajcara. Farma ta potem stopniowo przekształciła się w schronisko turystyczne.
Trochę przydługa opowieść, ale wg mnie jest bardzo ciekawa. Jestem fanką Marianny Orańskiej.
Dożynki gminne w Henrykowie.
Zespół klasztorny opactwa cysterskiego w Henrykowie – pocysterski barokowy zespół klasztorny z kościołem Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny i św. Jana Chrzciciela. Jest to jedno z najokazalszych i najpiękniejszych założeń barokowych na Śląsku, miejsce powstania Księgi Henrykowskiej – zabytku piśmiennictwa polskiego. W obiektach poklasztornych funkcjonują współcześnie między innymi Annus Propedeuticus – oddział Metropolitalnego Wyższego Seminarium Duchownego we Wrocławiu oraz Katolickie Liceum Ogólnokształcące im. bł. Edmunda Bojanowskiego.
Autostrada- to znak, że do domu już blisko.
Przełęcz Łaszczowa.
Mama podbija książeczkę PTTK u sołtysa w Laskówce.
Mój ulubiony słup.
W oddali widać Złoty Stok.
Zamek Marianny Orańskiej w Kamieńcu Ząbkowickim.
Marianna Orańska, właśc. Wilhelmina Fryderyka Ludwika Karolina z dynastii Oranje-Nassau (ur. 9 maja 1810 r. w Berlinie, zm. 29 maja 1883 r. w Reinhartshausen w Nadrenii) – królewna niderlandzka, córka króla Niderlandów Wilhelma I Orańskiego i jego pierwszej żony – Fryderyki Luizy Pruskiej (Wilhelminy von Hohenzollern). Właścicielka posiadłości na Ziemi Kłodzkiej (tzw. klucz stroński – m.in. część Gór Bialskich i Masywu Śnieżnika), posiadaczka słynnego pałacu w miejscowości Kamenz (zob. Kamieniec Ząbkowicki), wzniesionego według projektu Schinkla. Była jedną z bardziej niekonwencjonalnych postaci kobiecych w XIX w.
Od 1830 do 1849 roku była żoną swego brata ciotecznego Albrechta Pruskiego, najmłodszego syna króla Fryderyka Wilhelma III i brata późniejszego cesarza Wilhelma I. Nie było to udane małżeństwo. Marianna nie pasowała do surowego, wręcz wojskowego ceremoniału pruskiego dworu. Dodatkowo zdecydowanie górowała nad mężem inteligencją i obyciem. W roku 1845 Marianna porzuciła swego męża i nieletnie dzieci, przeniosła się do Voorburga w Holandii i żyła tam w otwartym związku miłosnym ze swym masztalerzem Johannesem van Rossumem. Małżeństwo zakończyło się głośnym rozwodem w 1848 r. oraz infamią, kiedy to okazało się, że Marianna spodziewa się dziecka z van Rossumem. Zabroniono jej kontaktów z dziećmi, a król Fryderyk Wilhelm IV, zakazał jej pobytu na terytorium Prus dłuższego niż jeden dzień, w dodatku z obowiązkiem meldowania się na policji przy każdym wjeździe i wyjeździe. W tej sytuacji w 1853 r. Marianna zakupiła za 175 000 pruskich talarów pałac we wsi Bílá Voda położonej po austriackiej stronie granicy, z którego mogła dojeżdżać do pałacu w Kamieńcu Ząbkowickim i pałacyku w Stroniu Śląskim.
Księżna Marianna zapisała się w historii bardzo racjonalną i skuteczną działalnością ekonomiczną, która przyczyniła się do znacznego rozwoju dóbr, których była właścicielką. Dzięki jej staraniom powstała cała sieć górskich dróg. Na własny koszt wybudowała drogę z Ząbkowic Śląskich do przełęczy Płoszczyna w Górach Bialskich, która wiodła m.in. przez Kamieniec Ząbkowicki, Złoty Stok, Lądek Zdrój, Stronie Śląskie, Bolesławów i Nową Morawę – łącznie 55,29 km. Wybudowała drogi gospodarcze i dukty. Umożliwiło to rozwój okolicznych wsi, pozwoliło zagospodarować rozległe kompleksy leśne, głównie w Górach Bialskich i Masywie Śnieżnika. Wprowadziła nowe zasadzenia i rozwinęła gospodarkę leśną. Na terenach nizinnych kazała zakładać stawy rybne z hodowlą pstrąga. W 1843 r. koło Stójkowa wybudowała wysoki piec hutniczy, fryszerkę i szlifiernię, przerabiające rudę z Siennej i Janowej Góry. W 1864 r. założyła w Stroniu Śląskim hutę szkła, która działa do dzisiaj pod nazwą Huta Szkła Kryształowego "Violetta". W pobliżu Stronia Śląskiego założyła kamieniołomy marmuru, które funkcjonują do dzisiaj, a ponadto wybudowała 3 nadleśnictwa i 26 leśniczówek. Na jej ziemiach pod Śnieżnikiem, założono specjalistyczną farmę krów, zarządzaną przez, sprowadzonego z alpejskich łąk, Szwajcara. Farma ta potem stopniowo przekształciła się w schronisko turystyczne.
Trochę przydługa opowieść, ale wg mnie jest bardzo ciekawa. Jestem fanką Marianny Orańskiej.
Dożynki gminne w Henrykowie.
Zespół klasztorny opactwa cysterskiego w Henrykowie – pocysterski barokowy zespół klasztorny z kościołem Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny i św. Jana Chrzciciela. Jest to jedno z najokazalszych i najpiękniejszych założeń barokowych na Śląsku, miejsce powstania Księgi Henrykowskiej – zabytku piśmiennictwa polskiego. W obiektach poklasztornych funkcjonują współcześnie między innymi Annus Propedeuticus – oddział Metropolitalnego Wyższego Seminarium Duchownego we Wrocławiu oraz Katolickie Liceum Ogólnokształcące im. bł. Edmunda Bojanowskiego.
Autostrada- to znak, że do domu już blisko.
- DST 108.00km
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 15 września 2012
Kategoria ekipa bikestats, Karkonosze, Rower, w towarzystwie
Karkonosze dzień 2 -Śnieżka, Przełęcz Okraj
Po zjedzeniu jajecznicy na śniadanie, ok godz.8.30 ruszamy na Śnieżkę.
Wieje bardzo mocno, kropi deszcz i temperatura ok 3-4 st.
Ryjek ? taka mgła, że ledwie go widać.
Droga na Śnieżkę mija nam szybko. Już na szczycie stwierdzamy, że nie było tak cieżko jak się tego spodziewaliśmy.
Kilka zdjęć na szczycie i uciekamy zagrzać się do schroniska. Wysyłamy smsy z pozdrowieniami do rodziny i przyjaciół.
I już trzeba zjeżdżać - zanim na szlaku pojawią sie turyści.
I na naszych oczach staje się cud. W ciągu kilku sekund wiatr przepędza chmurę i ukazują sie nam piękne widoki. Krzyczymy z radości.
W świetnych nastrojach ruszamy dalej.
I już wracamy na czeską stronę. Kierujemy się na Przełęcz Modre Sedlo (1508 m n.p.m.) Dzisiaj też tu wieje, ale już chyba znacznie mniej. Temperatura też nieznacznie wyższa niż wczoraj.
Przełęcz Modre Sedlo.
Świetny zjazd do Peca pod Śnieżką. Zatanawiamy się, czy w przyszłym roku tą drogą nie wjechać na Modre Sedlo. Ten wjazd jest mega hardcorowy. Ale kto wie !:)
Kilka lat temu mieszkałam w tym hotelu, gdy byłam tu na narciarskim wyjeździe zorganizowanym dla naszej firmy przez firmę LG.
A myślałam, że już będzie z górki :) Jedziemy w kierunku Przełęczy Okraj.
Alpejskie widoki w Karkonoszach :)
I już ostani podjazd do Przełęczy Okraj.
A na końcu naszego podjazdu tabliczka. Oj, chyba niektórych ponosi na tym zjeździe.
W oddali Śnieżka. Chyba pogoda się tam nie zmieniła.
Pyszny obiad na Przełęczy Okraj. Myślę, że dzisiaj wszystko by nam smakowało. Jesteśmy mocno zźiębnięci.
Teraz to już tylko ok 10 km przez las do Kowar.
Ryjek zapewnia atrakcje do samego końca :)
Szybkie zwiedzanie rynku w Kowarach. Parada zabytkowych samochodów.
DZIĘKI RYJEK ZA SUPER WYJAZD. Musimy tam wrócić za rok - oczywiście z Leą i Feniksem :)
Wieje bardzo mocno, kropi deszcz i temperatura ok 3-4 st.
Ryjek ? taka mgła, że ledwie go widać.
Droga na Śnieżkę mija nam szybko. Już na szczycie stwierdzamy, że nie było tak cieżko jak się tego spodziewaliśmy.
Kilka zdjęć na szczycie i uciekamy zagrzać się do schroniska. Wysyłamy smsy z pozdrowieniami do rodziny i przyjaciół.
I już trzeba zjeżdżać - zanim na szlaku pojawią sie turyści.
I na naszych oczach staje się cud. W ciągu kilku sekund wiatr przepędza chmurę i ukazują sie nam piękne widoki. Krzyczymy z radości.
W świetnych nastrojach ruszamy dalej.
I już wracamy na czeską stronę. Kierujemy się na Przełęcz Modre Sedlo (1508 m n.p.m.) Dzisiaj też tu wieje, ale już chyba znacznie mniej. Temperatura też nieznacznie wyższa niż wczoraj.
Przełęcz Modre Sedlo.
Świetny zjazd do Peca pod Śnieżką. Zatanawiamy się, czy w przyszłym roku tą drogą nie wjechać na Modre Sedlo. Ten wjazd jest mega hardcorowy. Ale kto wie !:)
Kilka lat temu mieszkałam w tym hotelu, gdy byłam tu na narciarskim wyjeździe zorganizowanym dla naszej firmy przez firmę LG.
A myślałam, że już będzie z górki :) Jedziemy w kierunku Przełęczy Okraj.
Alpejskie widoki w Karkonoszach :)
I już ostani podjazd do Przełęczy Okraj.
A na końcu naszego podjazdu tabliczka. Oj, chyba niektórych ponosi na tym zjeździe.
W oddali Śnieżka. Chyba pogoda się tam nie zmieniła.
Pyszny obiad na Przełęczy Okraj. Myślę, że dzisiaj wszystko by nam smakowało. Jesteśmy mocno zźiębnięci.
Teraz to już tylko ok 10 km przez las do Kowar.
Ryjek zapewnia atrakcje do samego końca :)
Szybkie zwiedzanie rynku w Kowarach. Parada zabytkowych samochodów.
DZIĘKI RYJEK ZA SUPER WYJAZD. Musimy tam wrócić za rok - oczywiście z Leą i Feniksem :)
- DST 44.00km
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 14 września 2012
Kategoria ekipa bikestats, Rower, w towarzystwie, Karkonosze
Karkonosze dzień 1 - Przełecz Karkonoska, schronisko Strzecha Akademicka
Ryjek wpada na pomysł, aby pojechać w Karkonosze i wjechać rowerem na Śnieżkę. Pomysł bardzo mi się spodobał. Długo się nie zastanawiałam (no może zastanawiałam się z 5 sekund). Dopiero później przychodzi refleksja - czy dam radę. Ale myślę, jak nie spróbuję to nie będę wiedziała.
O godz.6.30 ruszamy z Kłodzka w kierunku Kowar, gdzie zostawiamy samochód. Pakujemy w plecaki rzeczy potrzebne na 2 dni i ruszamy. Dzisiaj chcemy wjechać na Przełęcz Karkonoską i dotrzeć do schroniska Strzecha Akademicka, skąd dnia następnego zaatakujemy Śnieżkę. Zależy nam, aby na Śnieżkę wjechać z samego rana, kiedy na szlaku nie ma jeszcze wielu turystów.
Ryjek "uzbraja" rower.
Już od początku dnia mamy ładną pogodę i zaczynają się piękne widoki.
I już jesteśmy w Karpaczu,skąd kierujemy się w stronę Przełęczy Karkonoskiej.
Ryjek zaczyna podjazd na Przełęcz Karkonoską.
I juz 500 metrów do szczytu. Postanawiam się zatrzymać, aby zrobić zdjęcie. Ale później ni jak nie mogę wsiąść na rower - za duże nachylenie.
Pamiątkowe zdjęcie na Przełęczy Karkonoskiej.
Na obiad i piwko trzeba jeszcze podjechać do schroniska.
I już jedziemy na obiad.
I piwko.
Spindlerowy Mlyn.
Pogoda ładna, piekne widoki, dobre humory.
Ryjek wskazuje przełęcz, na którą mamy wjechać.
Robi się coraz zimniej. Zaczyna wiać wiatr.
I juz przełecz. Ale zimno !! Tylko 3 st. Wiatr bardzo mocno wieje.
Śnieżka- tam będziemy jutro !!
Z przełeczy zjeżdżamy w kierunku polskiej granicy. Wiatr i zimno dają nam popalić.
Ale widoki nadal piękne i dobre humory.
Tak mocno wieje, że gdy zatrzymałam się, aby zrobić zdjęcie, to wiatr próbowałmnie przewrócić.
I już schronisko !!! Tam będzie ciepło !! Na zewnątrz temperatura ok 4-5 st.
Czas na zasłużony odpoczynek.
Profil wysokościowy podjazdu na Przełęcz Karkonoską.
Profil wysościowy podjazdu na Modre Sedlo.
O godz.6.30 ruszamy z Kłodzka w kierunku Kowar, gdzie zostawiamy samochód. Pakujemy w plecaki rzeczy potrzebne na 2 dni i ruszamy. Dzisiaj chcemy wjechać na Przełęcz Karkonoską i dotrzeć do schroniska Strzecha Akademicka, skąd dnia następnego zaatakujemy Śnieżkę. Zależy nam, aby na Śnieżkę wjechać z samego rana, kiedy na szlaku nie ma jeszcze wielu turystów.
Ryjek "uzbraja" rower.
Już od początku dnia mamy ładną pogodę i zaczynają się piękne widoki.
I już jesteśmy w Karpaczu,skąd kierujemy się w stronę Przełęczy Karkonoskiej.
Ryjek zaczyna podjazd na Przełęcz Karkonoską.
I juz 500 metrów do szczytu. Postanawiam się zatrzymać, aby zrobić zdjęcie. Ale później ni jak nie mogę wsiąść na rower - za duże nachylenie.
Pamiątkowe zdjęcie na Przełęczy Karkonoskiej.
Na obiad i piwko trzeba jeszcze podjechać do schroniska.
I już jedziemy na obiad.
I piwko.
Spindlerowy Mlyn.
Pogoda ładna, piekne widoki, dobre humory.
Ryjek wskazuje przełęcz, na którą mamy wjechać.
Robi się coraz zimniej. Zaczyna wiać wiatr.
I juz przełecz. Ale zimno !! Tylko 3 st. Wiatr bardzo mocno wieje.
Śnieżka- tam będziemy jutro !!
Z przełeczy zjeżdżamy w kierunku polskiej granicy. Wiatr i zimno dają nam popalić.
Ale widoki nadal piękne i dobre humory.
Tak mocno wieje, że gdy zatrzymałam się, aby zrobić zdjęcie, to wiatr próbowałmnie przewrócić.
I już schronisko !!! Tam będzie ciepło !! Na zewnątrz temperatura ok 4-5 st.
Czas na zasłużony odpoczynek.
Profil wysokościowy podjazdu na Przełęcz Karkonoską.
Profil wysościowy podjazdu na Modre Sedlo.
- DST 69.00km
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze