Informacje

  • Wszystkie kilometry: 26168.20 km
  • Km w terenie: 120.00 km (0.46%)
  • Czas na rowerze: 37d 17h 16m
  • Prędkość średnia: 16.95 km/h
  • Suma w górę: 117984 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy anamaj.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Kłodzko

Dystans całkowity:5633.42 km (w terenie 50.00 km; 0.89%)
Czas w ruchu:91:55
Średnia prędkość:18.11 km/h
Maksymalna prędkość:70.32 km/h
Suma podjazdów:14625 m
Maks. tętno maksymalne:195 (100 %)
Maks. tętno średnie:193 (96 %)
Suma kalorii:50796 kcal
Liczba aktywności:90
Średnio na aktywność:62.59 km i 3h 32m
Więcej statystyk
Piątek, 19 października 2012 Kategoria Kłodzko, Rower, w towarzystwie

Niespodziewany popołudniowy wyjazd na Przełęcz Droszkowską

Dzisiaj musiałam pozałatwiać sprawy w urzędzie w Kłodzku, więc wzięłam 1/2 dnia urlopu. W urzędzie kolejek nie było, więc o godzinie 14.30 byłam już w domu. Piękny dzień, temperatura letnia, więc szybka decyzja, że trzeba iść trochę pokręcić. Mama decyduje, iż dzisiaj nie jedzie, bo musi umyć okna, więc z tatem ruszamy w kierunku Droszkowa (przeciwnym niż odbywający się dzisiaj u nas Dolnośląski Rajd Samochodowy). Jeszcze w Kłodzku spotykam Feniksa, ale on niestety jedzie samochodem i jest w pracy. Piękna jesień :)



  • DST 36.50km
  • Sprzęt KTM
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 14 października 2012 Kategoria ekipa bikestats, Kłodzko, Rower, w towarzystwie

CZARNA GÓRA I KROWIARKI

Po wczorajszym ognisku wstajemy dosyć późno, potem śniadanie i miła rozmowa z Panią Bożeną i jej mężem. Wyjeżdżamy ok godz. 12.00 w stronę Czarnej Góry.




Grupa piesza rusza w stronę Marii Śnieżnej.

Dzień zaczynamy od podjazdu.

Czarna Góra


Nadajnik na Czarnej Górze.


Widok z Przełęczy Puchaczówka.


Skowronia Góra


Rzut okiem w kierunku Czarnej Góry


O godzinie 16.30 spotykamy sie z grupą pieszą na rynku w Kłodzku. Żal się roztawać, ale każdy musi ruszyć w swoją stronę.

Jeszcze raz wszystkim bardzo dziękuję.


  • DST 54.50km
  • Sprzęt KTM
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 13 października 2012 Kategoria ekipa bikestats, Kłodzko, Rower, w towarzystwie

ŚNIEŻNIK

Niedawno na szlaku rowerowym Ryjek poznał Panią Bożenę, która jechała na rowerze. Ryjek przystanął i zagadał. Okazało się, iż Pani Bożena i jej mąż jeżdżą na rowerze i mają agroturystykę w Międzygórzu. Pojawił się pomysł, aby zorganizować 2-dniowy wyjazd rowerowy z noclegiem u Pani Bożeny. I tak Ryjek zaproponował trasę na dwa dni. Ekipa zabrała sie liczna. Podzieliliśmy się na jeżdżących po górach (Lea, Ryjek, Feniks i ja) i chodzących po górach (Alina, Ania, Kuba i Marcin).
Wszystkim dziękuje za mile spędzony czas :)

O 9.00 spotykamy się pod Carrefourem, szybkie zakupy i w drogę.

Część z nas nie zdążyła zjeść śniadania. Trzeba więc coś łyknąć, aby mieć siłę, gdyż zaczynają się górki.

Wjeżdżamy do lasu. Zaczyna się piękna droga. Między drzewami zagląda jesienne słoneczko.

Woda zaczyna się kończyć, a tu nie widać obiecanego przez Ryjka strumyczka. Każdy jedzie i nasłuchuje szumu wody. Narzeszcie jest !!



Tędy w stronę Śnieżnika.


Droga zaczyna się robić wymagająca technicznie.



Schronisko Pod Śnieżnikiem

Spotykamy ekipę pieszą, która już zeszła ze szczytu. Czas coś zjeść i napić się Opata przed atakiem szczytowym.

Od strony schroniska wjazd na szczyt jest niemożliwy. Prowadzimy więc dzielnie rowery.



Jesteśmy na Śnieżniku. Temperatura 1,5 st.



Ze Śnieżnika kierujemy się w stronę Żmijowca, skąd szybko zjeżdżamy do Międzygórza.
Dzień kończymy tradycyjnym ogniskiem.

  • DST 72.50km
  • Sprzęt KTM
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 16 września 2012 Kategoria bez towarzystwa, Kłodzko, Rower, w towarzystwie, Wrocław

Kłodzko-Wrocław

Mimo, iż wczoraj wjechaliśmy na Śnieżkę, dzisiaj rano nie czułam zmęczenia. Jest to zasługa Ryjka i dobrze ułożonej przez niego trasy. Postanowiłam więc zrealizować myśl, która za mną chodziła od jakiegoś czasu - pojechać z Kłodzka do Wrocławia na rowerze. Przyłączyli się do mnie rodzice i razem ruszyliśmy przez Przełęcz Łaszczową (592 m n.p.m.) w kierunku Kamieńca Ząbkowiciego. Tam szybkie zwiedzanie pocysterskiego kościoła. Rozstaję się z rodzicami koło stacji PKP w Kamieńcu - oni wracają do Kłodzka, a ja ruszam przez Ziębice, Henryków i Strzelin do Wrocławia.


Przełęcz Łaszczowa.




Mama podbija książeczkę PTTK u sołtysa w Laskówce.

Mój ulubiony słup.

W oddali widać Złoty Stok.

Zamek Marianny Orańskiej w Kamieńcu Ząbkowickim.
Marianna Orańska, właśc. Wilhelmina Fryderyka Ludwika Karolina z dynastii Oranje-Nassau (ur. 9 maja 1810 r. w Berlinie, zm. 29 maja 1883 r. w Reinhartshausen w Nadrenii) – królewna niderlandzka, córka króla Niderlandów Wilhelma I Orańskiego i jego pierwszej żony – Fryderyki Luizy Pruskiej (Wilhelminy von Hohenzollern). Właścicielka posiadłości na Ziemi Kłodzkiej (tzw. klucz stroński – m.in. część Gór Bialskich i Masywu Śnieżnika), posiadaczka słynnego pałacu w miejscowości Kamenz (zob. Kamieniec Ząbkowicki), wzniesionego według projektu Schinkla. Była jedną z bardziej niekonwencjonalnych postaci kobiecych w XIX w.
Od 1830 do 1849 roku była żoną swego brata ciotecznego Albrechta Pruskiego, najmłodszego syna króla Fryderyka Wilhelma III i brata późniejszego cesarza Wilhelma I. Nie było to udane małżeństwo. Marianna nie pasowała do surowego, wręcz wojskowego ceremoniału pruskiego dworu. Dodatkowo zdecydowanie górowała nad mężem inteligencją i obyciem. W roku 1845 Marianna porzuciła swego męża i nieletnie dzieci, przeniosła się do Voorburga w Holandii i żyła tam w otwartym związku miłosnym ze swym masztalerzem Johannesem van Rossumem. Małżeństwo zakończyło się głośnym rozwodem w 1848 r. oraz infamią, kiedy to okazało się, że Marianna spodziewa się dziecka z van Rossumem. Zabroniono jej kontaktów z dziećmi, a król Fryderyk Wilhelm IV, zakazał jej pobytu na terytorium Prus dłuższego niż jeden dzień, w dodatku z obowiązkiem meldowania się na policji przy każdym wjeździe i wyjeździe. W tej sytuacji w 1853 r. Marianna zakupiła za 175 000 pruskich talarów pałac we wsi Bílá Voda położonej po austriackiej stronie granicy, z którego mogła dojeżdżać do pałacu w Kamieńcu Ząbkowickim i pałacyku w Stroniu Śląskim.
Księżna Marianna zapisała się w historii bardzo racjonalną i skuteczną działalnością ekonomiczną, która przyczyniła się do znacznego rozwoju dóbr, których była właścicielką. Dzięki jej staraniom powstała cała sieć górskich dróg. Na własny koszt wybudowała drogę z Ząbkowic Śląskich do przełęczy Płoszczyna w Górach Bialskich, która wiodła m.in. przez Kamieniec Ząbkowicki, Złoty Stok, Lądek Zdrój, Stronie Śląskie, Bolesławów i Nową Morawę – łącznie 55,29 km. Wybudowała drogi gospodarcze i dukty. Umożliwiło to rozwój okolicznych wsi, pozwoliło zagospodarować rozległe kompleksy leśne, głównie w Górach Bialskich i Masywie Śnieżnika. Wprowadziła nowe zasadzenia i rozwinęła gospodarkę leśną. Na terenach nizinnych kazała zakładać stawy rybne z hodowlą pstrąga. W 1843 r. koło Stójkowa wybudowała wysoki piec hutniczy, fryszerkę i szlifiernię, przerabiające rudę z Siennej i Janowej Góry. W 1864 r. założyła w Stroniu Śląskim hutę szkła, która działa do dzisiaj pod nazwą Huta Szkła Kryształowego "Violetta". W pobliżu Stronia Śląskiego założyła kamieniołomy marmuru, które funkcjonują do dzisiaj, a ponadto wybudowała 3 nadleśnictwa i 26 leśniczówek. Na jej ziemiach pod Śnieżnikiem, założono specjalistyczną farmę krów, zarządzaną przez, sprowadzonego z alpejskich łąk, Szwajcara. Farma ta potem stopniowo przekształciła się w schronisko turystyczne.
Trochę przydługa opowieść, ale wg mnie jest bardzo ciekawa. Jestem fanką Marianny Orańskiej.

Dożynki gminne w Henrykowie.

Zespół klasztorny opactwa cysterskiego w Henrykowie – pocysterski barokowy zespół klasztorny z kościołem Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny i św. Jana Chrzciciela. Jest to jedno z najokazalszych i najpiękniejszych założeń barokowych na Śląsku, miejsce powstania Księgi Henrykowskiej – zabytku piśmiennictwa polskiego. W obiektach poklasztornych funkcjonują współcześnie między innymi Annus Propedeuticus – oddział Metropolitalnego Wyższego Seminarium Duchownego we Wrocławiu oraz Katolickie Liceum Ogólnokształcące im. bł. Edmunda Bojanowskiego.

Autostrada- to znak, że do domu już blisko.

  • DST 108.00km
  • Sprzęt KTM
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 2 września 2012 Kategoria Kłodzko, Rower, w towarzystwie

Góry Bystrzyckie z Leą i Ryjkiem

Na weekend do Kłodzka przyjechała Lea z przyjaciółką Aliną i mężem Kubą.
Jako, iż większość ekipy stanowili członkowie bikests, więc nie mogło się obyć bez wycieczki rowerowej.
Trasą zaplanował Ryjek i o 9.30 udaliśmy się w kieunku Gór Bystrzyckich. Po piątkowo-sobotnich opadach deszczu w lesie było dosyć dużo błota. Ale co tam błoto.
Szkoda, że nie było z nami Feniksa, który ciągle leczy pęknięte żebro. Wracaj Feniks do zdrowia, bo jesteś świetnym kompanem. Z tobą zawsze jest wesoło.

Bardzo dziękuję za miły wyjazd.






Sławne znalezisko Ryjka. Butelka z ok 1930 r.


A tu na zdjeciu miała być Lea i Ryjek, ale tak pognali z górki, że nie zdąrzyłam nawet przycisnąc spustu migawki i już ich nie było.


Oj, w lesie było mokro.

To noszenie rowerów było z góry zaplanowane.


Zakaz fotografowania ? No nie, więc obowiązkowo trzeba zrobić zdjęcie.


Łąki nad Mostowicami.

Wg garmina to jest nasza droga. Trochę sie zastanawialiśmy, czy aby nikt nas nie przegoni, ale udało się dojechać do Mostowic.

Mostowice

Postój w Czechach na piwko.


Po obiedzie w Polanicy niestety nadszedł czas pożegania z Leą, Aliną i Kubą, którzy ruszyli do Świdnicy, a my do Kłodzka. Po drodze zachaczmy jeszcze o cmentarz w Wielisławiu. Pojechaliśmy tam, aby zobaczyć odrestaurowaną część cmentarza z nagrobkami przedwojennych mieszkańców Starego Wielisławia
Na wielisławskim cmentarzu pochowany został m.in.Leon Birkholc, brązowy medalista olimpijski w konkurencji wioślarskiej na olimpiadzie w Amsterdamie w 1928 roku. Ten znany olimpijczyk w roku 1960 wstąpił do Zgromadzenia Najświętszych Serc Jezusa i Maryi oraz Wieczystej Adoracji Najświętszego Sakramentu i zamieszkał w domu zakonnym w Sokołówce koło Polanicy Zdroju. Zmarł na skutek obrażeń doznanych w wypadku motocyklowym w 1968 roku.



  • DST 78.00km
  • Sprzęt KTM
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 26 sierpnia 2012 Kategoria Kłodzko, Rower, w towarzystwie

W stronę Romanowa

Plan był inny, ale niestety pogoda czasem rozdaje karty.
Przedłużyło się także świętowanie 40-rocznicy ślubu rodziców, bo trzeba było popróbować 3 tortów i wina z Hiszpanii. Udało się nam wyjechać dopiero ok godz.14.00






Wiosenne maki.

Ale w lesie widać już pierwsze oznaki zbliżającej się jesieni :(

Czarne chmury nadciągają




I na koniec widoczek z drogi po minięciu Zabłocia.

  • DST 48.00km
  • Sprzęt KTM
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 29 lipca 2012 Kategoria Kłodzko, Rower, w towarzystwie

Dwa pasma

Ryjek rzuca hasło: dwa pasma. Trasa ciekawa, doborowe towarzystwo, pogoda ma być ładna, więc trzeba jechać.
Wyjeżdżamy pociągiem do Międzylesia o godz. 9.07. Tradycyjnie w pociągu kilku rowerzystów. Pozdrawiam argusiol, z którym w tym samym wagonie jechaliśmy, gdy kierowaliśmy sie na Suchy Vrch. Biestats łączy rowerzystów :)


A to nasze znajome bociany, które spotkaliśmy w drodze na Suchy Vrch. Tym razem naliczyłam ich 25.

Dojeżdżamy do Kralik, gdzie na rynku zjadamy bardzo dobre lody, które zafundował nam Ryjek :)

Piękne drzewo na tle gór Kralickiego Śnieżnika.

W tle Góra Matki Boskiej, na której znajduje sie klasztor.

I czas na postój w pensjonacie w Vojtiskovie. Pyszne piwo i głowa polana wodą z kranu oraz piękny widok powoduja, że chciałby się tu zostać dłuzej. Jednak przed nami jeszcze daleka droga. Gdy już wyjeżdżamy z Vojtiskovic przechodzacy Czech dziwi się, że jedziemy na rowerach w taki upał. Ale my kochamy jazdę na rowerach :) nawet w taki upał :)

Podobne widoki będą nam towarzyszyły przez wiele kilometrów. Szkoda, że przejrzystosć powietrza nie była najlepsza.

Ryjek popędził z górki. Cy napewno woli podjeżdżać niż zjeżdżać ?


Zimny strumyczek pozwolił się nam odświeżyć.


Piękne jagódki.

Chłopakom ciężko było pojechać dalej i zostawić tyle jagód na krzaczkach.

Nie tylko my chłodzimy sie w górskim strumieniu. Upał dokucza wszystkim.

Obiad w schronisku w okolicach Navrasi. Zupa gulaszowa była pyszna. Polecam.

Piękny !!

Ale gorąco !

Kolejne schronisko Paprsek. Bardzo ładnie utrzymane, widać tu kobiecą rękę.


I kolejny obiad - tym raze czeskie hamburgery z frytkami.

Wzdłuż granicy kierujemy się do Przełęczy Dział - 922 m n.p.m.

Rezerwat został utworzony w 1953 roku. Jest to rezerwat krajobrazowo – florystyczny o powierzchni 124,68 ha, utworzony dla ochrony ciekawych i rzadkich gatunków chronionych oraz naturalnych zbiorowisk roślinnych.
Z rzadkich roślin wśród flory zielnej występują: paproć wietlica alpejska, kosmatka olbrzymia, storczyk gnieźnik leśny, fiołek sudecki, modrzyk górski i dzwonek brodaty, który ma drugie stanowisko w sąsiednim rezerwacie Śnieżnik Kłodzki.


Widok na Czarną Górę. Jechać do Kłodzka, gdzie zaczyna się burza, czy może zostać tu do jutra.

Przed ulewą chronimy się pod wiatą. Na niewiele się to zdaje, bo i tak do domu dojeżdżamy kompletnie przemoczeni. Błyskawice rozświetlały nam drogę do domu :)

  • DST 130.00km
  • Sprzęt KTM
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 22 lipca 2012 Kategoria Kłodzko, Rower, w towarzystwie

Szczytnik

Do edka wgrałam trasę na Duszniki, którą ściągnęłam z bikemapa. Postanowiłam, że przebieg trasy będzie dla nas niespodzianką i nawet jej nie przeanalizowałam.
I rzeczywiście okazało się, iż trasa biegnie po lesie, po bardzo dobrej drodze, szlakiem serduszkowym i żółtym rowerowym.




Świetne miejsce na ognisko - nawet patyki na kiełbaski już czekają.


Super drogą zjeżdżamy do asfaltu koło Metalowca. Rzucam pomysł, aby jechać na Szczytnik. Rodzice chętnie się zgadzają, mimo, że mieliśmy jechać na lody do Dusznik.


Zamek na Szczytniku (589 m npm), mimo że wygląda na warowny nie miał służyć do obrony, a rekreacji jako miejsce balów i spotkań myśliwych. Ufundowany przez pruskiego majora Leopolda von Hochberga ukończony w 1838 r., charakteryzuje się burzliwą historią i częstą zmianą właścicieli. Od 1966 r. znajduje się tam Dom Pomocy Społecznej i w większej części jest zamknięty ale zawsze można odwiedzić zamkową kaplicę (w której nadal odbywają się msze św.), a także zobaczyć dziedziniec zewnętrzny i spory fragment murów „obronnych” z fosą i zwodzonym mostem.


Na Szczytniku znajduje się taras widokowy ulokowany na Orlich Skałach, skąd rozpościera się panorama na Szczytną, Góry Stołowe, Bystrzyckie i Orlickie.


Ze Szczytnika kierujemy się w stronę Piekiełka. Po drodze czeka nas niespodzianka - dziesiątki kaczek na stawie.






Pogoda sie poprawia. Szkoda, że takiej widoczności nie było na Szczytniku.

I pielgrzymki w zdroju w Polanicy. Kupujemy lody na deptaku i wracamy do Kłodzka.

Po drodze wstępujemy do kościoła i na cmentarz w Wielisławiu.

Kościół w Starym Wielisławiu istniał już w X wieku . W drodze do Gniezna miał zawitać tutaj - według starych przekazów - św. Wojciech.. Szczególnie pamiętny okazał się rok 1300, gdy papież Bonifacy VIII wydał bullę , w której nazwał wielisławską świątynię Przybytkiem Niebieskim i ustanowił ją kościołem pielgrzymkowym. Pierwszy kościół w Starym Wielisławiu, spalony w 1428 roku przez husytów, zastąpiony został murowanym. Obecny wzniesiono w XV wieku i rozbudowano w wiekach XVI i XVIII. Wystrój wnętrza jest głównie barokowy i rokokowy. Kościół nosi wezwanie św. Katarzyny Aleksandryjskiej, której relikwie przywieziono tutaj w 1660 roku z Rzymu. W Starym Wielisławiu pielgrzymi mogli odpocząć choćby w krużgankach, obiegających owalnie kościół, który należy do grupy obronnych świątyń. Hrabstwo kłodzkie przechodziło burzliwe dzieje, zwłaszcza w czasie najazdów husyckich i wojny trzydziestoletniej. Fortyfikacje kościołów, w których chroniła się zazwyczaj zagrożona ludność, były więc koniecznością. Wbudowane w obwód wysokiego muru okazałe kaplice przypominają strażnice lub baszty. Dzwon od 1490 roku wzywał na modlitwę ale i ostrzegał przed niebezpieczeństwem, przez wieki i dzwoni do dnia dzisiejszego.

Ale pięknie - widok na górki z drogi Wielisław-Kłodzko

Piękny zachód słońca w drodze powrotnej do Wrocławia.

  • DST 39.00km
  • Sprzęt KTM
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 15 lipca 2012 Kategoria Rower, w towarzystwie, Kłodzko

Cudze chwalicie swego nie znacie

Postanowiliśmy zrobić sobie krótką wycieczkę na lody do Lądka Zdroju. Do Lądka jednak nie dojechaliśmy, gdyż złapała nas ulewa. Wyjazd jednak bardzo udany, gdyż po drodze odkryliśmy dwa ciekawe miejsca: Dom Prowincjonalny Sióstr Franciszkanek Szpitalnych w Ołdrzychowicach oraz mauzoleum von Magnisów także w Ołdrzychowicach.


Siostry franciszkanki pracowały w Ołdrzychowicach od 1897 roku . Hrabina Carolina von Oppersdorff ufundowała przy kościele parafia1nym szpital, który był przeznaczony dla chorych i ludzi w podeszłym wieku. Siostry prowadziły również pielęgniarstwo ambulatoryjne i troszczyły się o kościół.
Do 1929 roku przełożona prowincjalna prowincji śląskiej mieszkała w Jurandowie w obiektach szpitalnych, które nie były własnością sióstr. Od dłuższego czasu więc starano się zdobyć jakiś dom, który stałby się własnością prowincji z przeznaczeniem na zarząd prowincjalny. Istniały trzy możliwości zakupu: zamek w Prószkowie k/Opola, hotel w Lądku Zdroju i zamek hrabiny Sophie von Oppersdorff w Ołdrzychowicach Kłodzkich. Wybrano tę ostatnią propozycję. Zamek znajduje się u podnóża góry Bukówka (472 m npm.), przylega do niego wielki park.





Św. Franciszek

Mauzoleum niemieckiego rodu arystokratycznego von Magnisów mających swoje posiadłości w Czechach oraz na ziemi kłodzkiej. Zbudowane w 1889 r. w stylu neoromańskim. Mauzoleum powstało w 1889 r. z inicjatywy ówczesnego posiadacza Ołdrzychowic Kłodzkich, hrabiego Antona Franza von Magnisa. Miały się w nim znaleźć grobowce wszystkich członków tego niemieckiego rodu arystokratycznego. Jego budowa trwała niespełna rok. Po zakończeniu II wojny światowej obiekt został przejęty przez parafię katolicką, służąc do 1990 r. jako sala katechetyczna.

Do wrót mauzoleum prowadzą kamienne schody. Flankują je dwa klęczące potężne anioły


Wrota mauzoleum są kute, niezwykle solidne i ciężkie, potęgując jeszcze wrażenie ogromu i powagi tego miejsca.

Mur kościoła św. Jana Chrzciciela, na którym znajdują się nagrobki sprzed 1945 r.

Czarne chmury idą w naszą stronę. Trzeba wracać do Kłodzka.

I po 5 minutach nastąpiło oberwanie chmury, które udało nam się przeczekać pod wiatą.
  • DST 50.00km
  • Sprzęt KTM
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 14 lipca 2012 Kategoria Kłodzko, Rower, w towarzystwie

Suchy Vrch

Bardzo udany wyjazd w towarzystwie Ryjka i Feniksa. Pogoda nie całkiem była taka jaką chcieliśmy, ale mimo tego nie poddaliśmy się i w zasadzie (z małymi odchyleniami) przejechaliśmy trasę zgodnie z pierwotnym planem. Jeszcze raz dziękuję za wspólny wyjazd. Jesteście świetnymi kompanami do jazdy.


Wycieczkę czas zaczać ! Pamiątkowe zdjęcie na rynku w Międzylesiu (ha, ha, ha).

Widok niecodzienny - 18 bocianów na jednej łące !

A w środku spało dziecko :)

Kilka zdjęć na bikestatsa.




Kto powiedział, że jest to stojak na narty ?!


Suchy Vrch

W 1932 roku gdy Hitler doszedł do władzy zażądał od Czechosłowacji zwrotu przygranicznych ziem w okolicy Sudetów, na których mieszkała liczna grupa Niemców. Rząd Czechosłowacji chcąc zabezpieczyć się przed ewentualnym atakiem rozpoczął w 1934 budowę umocnień, dla których wzorem stały się fortyfikacje francuskiego sojusznika. Granica z Niemcami wynosiła 1545 km i miała być zabezpieczona na całej długości, ale najcięższe obiekty miały powstać na odcinku ok 260 km między Karkonoszami a Ostrawą. Prace planowano zakończyć w latach 50-ch XX w. 29 września 1938 r. na konferencji w Monachium Niemcy podpisali porozumienie z Francją, Anglią i Włochami na mocy którego przygraniczne tereny Sudetów miały być włączone do III Rzeszy. Wówczas nie mogąc liczyć na sojuszników zaprzestano budowy umocnień. 15 marca 1939 bez jednego strzału Niemcy zajęli resztę Czech i Moraw.



Pyszne czerweśnie, ale wisiały za wysoko.

Zapora wodna w Pastwinach.

Obiad w Pastwinach. Ja skusiłam się na sałatkę szopską znaną mi z wyjazdów rowerowych na Bałkany.

Herbatka babuni - pychotka. Warto tu wrócić, choćby na tę herbatkę. Hm, ale jaka to była wioska ? Nasz Przewodnik napewno będzie wiedział.

I już jesteśmy w Polsce. Po nabyciu kielbasy na ognisko u Pani Basi ruszamy w stronę lasu nad Polanicą.

Przy ognisku zrobiło się przyjemnie ciepło, ciekawe rozmowy tak nas pochłonęły, że czas nam szybko zleciał.

  • DST 122.00km
  • Sprzęt KTM
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl